Przed Sądem Okręgowym w Koszalinie toczy się niezwykle trudny proces. Trudny, bo oskarżony zmienił całkowicie treść zeznań, które złożył po zatrzymaniu na komisariacie i później przed prokuratorem. Sędzia musi podjąć decyzję: czy dać wiarę nowej historii, że to absolutny przypadek, iż zamaskowany napastnik próbował zmusić pracownika stacji paliw do zatankowania do pełna seata oskarżonego.
Zobacz także:
Napadł z nożem na ekspedientkę w Kołobrzegu, policja zatrzymała 28-latka
Do napadu doszło ponad rok temu - 7 listopada w Wałczu. Czterokrotnie przesłuchiwany Jarosław B. przyznawał się do współudziału i z najdrobniejszymi szczegółami opisywał, jak wspólnie z kolegą Krzysztofem K. zaplanowali akcję. 47-letni K. od miesiąca przebywa w areszcie. Z niego został doprowadzony na rozprawę. - Mówią na mnie Sinbad albo Malowany - powiedział. Malowany, bo policzek ozdobiony ma tatuażem. Sędzia Robert Mąka rozpoczął przesłuchanie od ustalenia, czy numer telefonu, zapisany w komórce oskarżonego właśnie pod nazwą "Sinbad", a z którym łączył się w dzień napadu, należał do świadka. - Nie - zaprzeczył.
Więcej szczegółów w środowym wydaniu Głosu Koszalińskiego.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?