Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nerwy przez paragrafy. Wizyta komornika mogła zakończyć się tragicznie

(r)
Jan Szeloch trzęsącymi ze zdenerwowania rękoma pokazuje dokumenty i akt notarialny.
Jan Szeloch trzęsącymi ze zdenerwowania rękoma pokazuje dokumenty i akt notarialny. Rajmund Wełnic
Groźba zajęcia majątku męża dłużniczki alimentacyjnej ze Szczecinka o mały włos nie zakończyła się tragicznie. A wystarczyła odrobina dobrej woli każdej ze stron i wytłumaczenia zawiłości prawnych, aby uniknąć niepotrzebnych nerwów.

O pomoc poprosił nas roztrzęsiony Jan Szeloch ze Szczecinka. - Kilka dni temu odwiedziło nas dwóch pracowników komornika z związku z zadłużeniem alimentacyjnym żony - nasz rozmówca uważa, że był to wstęp do zajęcia części jego majątku. Po krótkiej scysji i wymianie zdań wyprosił gości z mieszkania. I opowiedział nam swoją historię.

Jan Szeloch ożenił się w lecie 2009 roku. Wiedział, że na żonie ciąży obowiązek alimentacyjny na rzecz dziecka z poprzedniego związku. I choć jego emerytura jest ich jedynym dochodem, starał się w miarę możliwości pomagać żonie zajmującej się ich domem i dzieckiem alimenty płacić. Pan Jan zapewnia, że cały ich majątek - mieszkanie, auto, dwa skutery i wszelkie ruchomości - to dorobek jego całego życia, do którego powstania żona się nie przyczyniła, bo miał to już wcześniej. Chcąc jednak uniknąć kłopotów i zajęcia komorniczego małżonkowie poszli do notariusza i w rok po ślubie zawarli umowę o rozdzielności majątkowej.
Komornik Krzysztof Wisłocki mówi, że ktoś niepotrzebnie i źle doradził naszym Czytelnikom takie posunięcie. Dłużnikiem alimentacyjnym jest bowiem żona Jana Szlocha i żaden sąd nie wydałby tytułu wykonawczego na niego. Jednak z chwilą sporządzenia notarialnej umowy o rozdzielności majątkowej wszystko to, co do tej pory posiadali, stało się własnością małżonków po połowie (dopiero to, czego małżonkowie dorobili się po zawarciu umowy stanowi ich odrębną własność). Siłą rzeczy komornik prowadząc egzekucję musiał więc przystąpić do oszacowania sytuacji życiowej i majątkowej dłużniczki, czyli spisania stanu majątkwego. I stąd wizyta pracowników kancelarii w mieszkaniu pana Jana. - Najgorsze, że żona rozmowę telefoniczną z komornikiem, w której poinformował ją, że może zająć pół mieszkania okupiła załamaniem nerwowym, po którym wzięła za dużo tabletek psychotropowych i wylądowała w szpitalu - mówi.

Jan Szeloch ma pretensje do notariusza, że w umowie nie wyszczególnił, co wchodziło w skład jego majątku. Zdaniem komornika akt notarialny został sporządzony prawidłowo i zgodnie z zasadami sztuki. Sęk w tym, że powinien także zostać dokonany podział majątku w formie umowy notarialnej, w którym wyszczególnione zostałyby części majątku, które każdy z małżonków wniósł. Zadaniem notariusza nie jest jednak doradzanie. Komornik zapewnił, że nikt nie zamierzał zajmować majątku Jana Szelocha. - Wyjaśniłem te kwestie panu Janowi - mówi Krzysztof Wisłocki dodając, że sprawa stała się w międzyczasie nieaktualna, bo w kancelarii pojawił się wierzyciel jego żony, czyli syn, wnosząc o umorzenie postępowania. - Oczywiście jest mi przykro w związku z tym co się stało z żoną pana Jana. Zdaję sobie sprawę, że podobnym sprawom towarzyszy ogromy ładunek emocji, ale my musimy się trzymać litery prawa.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!