Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olbrzymie raki prosto z Wieprzy

Alina Konieczna [email protected]
- Te raki są duże, agresywne i mają wielkie szczypce, którymi mogą nawet przeciąć skórę - prof. Tomasz Heese prezentuje okazy złowione przez wędkarzy w w Darłowie. Obecnie skorupiaki "zamieszkały" w uczelnianym laboratorium, prawdopodobnie staną się jedną z atrakcji Festiwalu Nauki, który odbędzie się 27 września.
- Te raki są duże, agresywne i mają wielkie szczypce, którymi mogą nawet przeciąć skórę - prof. Tomasz Heese prezentuje okazy złowione przez wędkarzy w w Darłowie. Obecnie skorupiaki "zamieszkały" w uczelnianym laboratorium, prawdopodobnie staną się jedną z atrakcji Festiwalu Nauki, który odbędzie się 27 września. Radosław Brzostek
W rzece Wieprza w Darłowie zostały złowione olbrzymie raki. Są tak okazałe, że studenci ochrony środowiska Politechniki Koszalińskiej obejmą je specjalnym programem monitoringu.

Raki giganty to przedstawiciele gatunku określanego jako rak sygnałowy, nazywanego też czasem szwedzkim lub kalifornijskim. Zostały złowione w wodach rzeki Wieprza, w pobliżu bazy Polskiego Związku Wędkarskiego w Darłowie. - W latach siedemdziesiątych te raki zostały sprowadzone do Polski w celach hodowlanych - wyjaśnia prof. Tomasz Heese, szef Katedry Biologii Środowiskowej PK. - Pochodzą z Ameryki Północnej, trafiły do nas ze Szwecji, jednak do tej pory wydawało się, że nie stworzyły w naszych wodach stabilnej populacji. Te okazy mogą świadczyć o tym, że się zaaklimatyzowały, a sądząc po kondycji, czują się bardzo dobrze.

Biorąc pod uwagę walory konsumpcyjne, raki sygnałowe są bardzo atrakcyjne. Hodowlane okazy są cenione przez smakoszy, w smaku przypominają nasze tradycyjne raki, są jednak dużo większe. Niestety, raki sygnałowe są uznawane za gatunek inwazyjny i mogą stanowić zagrożenie dla innych gatunków raków, ponieważ są nosicielami dżumy raczej. I żeby było wszystko jasne, ta grzybicza choroba w żadnym razie nie zagraża ludziom spożywającym mięso, jest jednak groźna dla innych gatunków raków, które nie są na nią odporne. Szkopuł jednak w tym, że naszych polskich raków w rzekach już prawie nie ma. Popularne niegdyś raki szlachetne, czy błotne (nazywane też krawcami ze względu na szczypce) prawie wyginęły, obecnie są objęte częściową ochroną.

Czy zatem raki sygnałowe mogłyby zastąpić inne gatunki i rozgościć się na dobre w naszych rzekach? - Aby odpowiedzieć na to pytanie, rozpoczynamy stały program monitoringu raków sygnałowych - odpowiada Anna Pustelnik, studentka czwartego roku ochrony środowiska. - Naszym celem będzie określenie siedlisk, ocena liczebności, przeżywalności, płodności, a także wpływu, jaki ten gatunek wywiera na stan rzek. Dziś można już powiedzieć, że te raki dzięki sposobowi odżywiania mogą przyspieszyć obieg materii w środowisku. Trzeba jednak zbadać, czy ich obecność nie pogorszy warunków tarła ryb łososiowatych.

Program monitoringu raków prowadzony przez koszalińskich studentów potrwa co najmniej trzy lata. Dopiero systematyczne obserwacje będą w stanie wykazać, czy te skorupiaki są pożyteczne, czy szkodliwe i należy je wyeliminować. Sprawę należy zbadać bardzo dokładnie, żeby nie było tak, jak z niesławnym barszczem Sosnowskiego - toksyczną rośliną sprowadzoną niegdyś z Kaukazu, której do dziś nie potrafimy się pozbyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!