Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia jednej rodziny, czyli listy z wojennego Koszalina

Piotr Polechoński [email protected]
Tak prezentowała się dzisiejsza ulica Zwycięstwa w 1945 roku. Przez taką ulicę w pierwszych, powojennych latach musiał codziennie przechodzić Franciszek Bednarz w drodze do zakładu stolarskiego, który mieścił się przy ulicy Chrobrego. Centrum miasta zostało zburzone podczas artyleryjskiego, sowieckiego ostrzału prowadzonego w pierwszych dniach marca 1945 roku. Wśród spadających pocisków zginęła Eugenia Sawalska, mama pani Krystyny.
Tak prezentowała się dzisiejsza ulica Zwycięstwa w 1945 roku. Przez taką ulicę w pierwszych, powojennych latach musiał codziennie przechodzić Franciszek Bednarz w drodze do zakładu stolarskiego, który mieścił się przy ulicy Chrobrego. Centrum miasta zostało zburzone podczas artyleryjskiego, sowieckiego ostrzału prowadzonego w pierwszych dniach marca 1945 roku. Wśród spadających pocisków zginęła Eugenia Sawalska, mama pani Krystyny. Bogdan Adamski
Pisaliśmy już o Krystynie Leszczyńskiej z Radomska, która szuka ojca. Ten w czasie wojny był na przymusowych robotach w Koszalinie. Dziś opowiadamy o listach, które w tamtym czasie pisał.

Przypomnijmy: o tej niezwykłej historii dowiedzieliśmy się od samej pani Krystyny, która napisała list do naszej redakcji z prośbą o pomoc w poszukiwaniach. Rozmawialiśmy też z nią przez telefon.

Jej ojciec nazywał się Franciszek Bednarz i pochodził z okolic Radomska. W pierwszych latach wojny został wywieziony przez Niemców do Koszalina, na przymusowe roboty. Pracował w jednym z zakładów stolarskich, przy dzisiejszej ulicy Chrobrego. Niedługo po przyjeździe poznał Polkę Eugenię Sawalską. Ona również była na robotach, najprawdopodobniej w jakimś podkoszalińskim gospodarstwie i także pochodziła z tych samych stron, co ojciec.

W 1943 roku, w dzisiejszym Szpitalu Wojewódzkim, na świat przyszła pani Krystyna i przez jakiś czas była razem z rodzicami. Ale po pewnym momencie rozchorowała się i małemu dziecku trzeba było zapewnić lepszą opiekę lekarską. Wtedy jej mama przywiozła ją do swoich rodziców, do Radomska.

Później Eugenia Sawalska wróciła do Koszalina. Tutaj niestety, w takcie ostrzału sowieckiej artylerii, zginęła w pierwszych dniach marca 1945 roku. Po zakończeniu wojny i w chwili, gdy Koszalin stał się polski pan Franciszek postanowił wziąć córkę do siebie. Jednak, gdy pojechał do Radomska usłyszał od babci małej Krysi, że jego córka nie żyje (nie wiadomo, dlaczego tak postąpiła).

Pani Krystyna przez większość życia była przekonana, że oboje jej rodzice nie żyją. Dopiero wiele lat później, już po śmierci babci, poznała prawdę i odnalazła listy pisane przez jej ojca. Od tamtej pory chce poznać dalszą jego historię, ale ślad po nim urywa się w powojennym Koszalinie (w różnych relacjach pojawiają się też Będzino, Mścice i Sianów).

Koszalin w tle rodzinnej historii
- Bardzo dziękujemy "Głosowi Koszalińskiemu" za pomoc - mówi Kazimierz Leszczyński, syn pani Krystyny, który także brał udział w poszukiwaniach dziadka. - Po ostatniej publikacji odezwało się do nas kilka osób z informacjami, ale żadna z nich nie okazała się przełomowa. Nie tracimy nadziei i czekamy dalej. Może odezwie się ktoś, kto pomoże nam poznać dalsze losy mojego dziadka. Dla mamy to teraz najważniejsza sprawa - dodaje.

Pan Kazimierz przysłał nam też elektroniczne skany listów, które Franciszek Bednarz wysyłał do Radomska, do rodziców mamy pani Krystyny, i to zarówno kiedy Eugenia Sawalska była w Radomsku z córką jak i później, gdy wróciła do Koszalina. - Nie wszystkie da się odczytać, bo pismo dziadek miał niewyraźne i czas zrobił swoje. Ale są tu fragmenty istotne, między innymi ten, gdy dziadek niepokoi się dziwnym zachowaniem babci, zapowiada swój przyjazd do Radomska i żąda natychmiastowej odpowiedzi, co dzieje się z jego córką.

To smutny fragment, zapowiadający dramat, który dotknął moją mamę i mojego dziadka. Te listy są interesujące też z innego względu. Gdzieś w tle naszej rodzinnej historii jest Koszalin, wtedy jeszcze niemiecki, ale już wkrótce mający stać się polski. Mam nadzieję, że zainteresuje to Czytelników "Głosu Koszalińskiego".

"Całujemy szczerze naszą córuchnę Krysię"
Oto, co pisał Franciszek Bednarz z Koszalina z czasów wojny i tuż po jej zakończeniu. Ten dramatyczny fragment, o którym wspomina pan Kazimierz brzmi tak: - "Udaje się właśnie do mamy (swojej teściowej - przyp. red). Proszę mi natychmiast odpisać jak się chowa moje córeczka. Bo nie wiem, czy ona jest w domu, czy gdzie indziej. Ja jestem w tym samym miejscu, w którym pracowałem za Niemca i mam ten sam warsztat, w którym pracowałem."

Kłopoty w kontaktach z babcią pani Krystyny można zauważyć też we fragmencie wcześniejszego listu z 31 sierpnia 1944 roku.- "Nie wiem, co się stało, że nam nie odpisujecie. Przecież wysłaliśmy wam nowe spodnie i teraz 60 marek, nie wiem więc, co jest i jak. Słyszałem, że u was straszne wiatry, a zawieruchy panują i u nas. Mamo, jak odbierzesz ten list to zaraz odpisz. Całujemy szczerze naszą córuchnę Krystynę."

Z kolei w innym liście z tego czasu możemy przeczytać. - "Jesteśmy z Gienią zdrowi i tego miłego zdrówka i wam życzmy. List od was otrzymaliśmy i zdjęcie też. Cieszymy się bardzo, że nasza córeczka dobrze wygląda, ale tymczasem paczki jeszcze nie możemy wam wysłać, bo teraz jest tu trudno o wszystko, może trochę późnej nam się uda.".

A oto fragment z czasu, gdy mama małej Krysi była wraz z nią w Radomsku. - "Kochana Gieniu! List i opłatek od ciebie otrzymałem, za który ci najserdeczniej dziękuję. Teraz jak zwykle pracuję w tym samym miejscu i jestem zdrów. Gieniu, jeż niedługo będziesz mogła do mnie przyjechać".

Zachował się też list napisany przez Franciszka Bednarza zaraz po tym, gdy jego "kochana Gienia" wróciła. - "Kochana Mamo! Jestem bardzo zadowolony, że Gienia wróciła i pracuje blisko mnie, ledwie dwa kilometry od miasta. Nareszcie będziemy blisko siebie. Tylko wam będzie teraz ciężej z dzieckiem, naszą Krysią, ale co będziemy mogli wam pomóc to wam pomożemy. Wkrótce przyślemy trochę pieniędzy. Pozdrawiam, wasz zięć Franciszek Bednarz."

Czy ktoś wie, co stało się po wojnie z Franciszkiem Bednarzem? Pani Krystyna czeka na każdą informację.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!