Lotnisko w Zegrzu Pomorskim. Władze stawiają na skromniejszy projekt

Przymiarki do lotniska trwają bowiem kolejny rok. Plany zapoczątkował jeszcze były prezydent Koszalina Mirosław Mikietyński. To na naszych łamach samorządowcy zapowiadali, że pod Koszalinem będą realizowane loty krajowe, ale też zagraniczne. Mnożono koszty. Szacowano, że uruchomienie lotów to koszt 120 - 150 mln złotych. Projekt utknął w Komisji Europejskiej z racji tego, że Koszalin dostał na ten pomysł ok. 40 mln zł dofinansowania, a dokładniej obietnicę takiego dofinansowania.

Na jakim etapie jest dziś inwestycja? Teren jest w rękach powiatu koszalińskiego. A władze miasta odpuściły wygórowane ambicje i stawiają teraz na skromniejszy projekt, za ok. 60 mln złotych. Byłoby to lokalne lotnisko krajowe, z którego małe, 70-osobowe samoloty typu ATR latałyby m.in. do Warszawy, Poznania, Krakowa. - Czekamy na podpis pod rozporządzeniem w sprawie lotnisk o ograniczonej certyfikacji, czyli takich jak to, które chcemy otworzyć - mówi prezydent Piotr Jedliński. - To lotnisko byłoby mniej kosztowne, bo nie byłoby potrzeby budowania dworca, punktu odpraw i stosowania wielu innych rozwiązań. Nawet nie musielibyśmy wydłużać pasa startowego, co było w planach. Uwzględniając wszelkie formalności uruchomienie lotniska byłoby możliwe w 2015 roku.

Jednocześnie miasto dostało właśnie dofinansowanie na dokumentację, która powstała za 1,6 mln zł z myślą o wcześniejszym projekcie. Na co zostaną przeznaczone te pieniądze? Okazuje się, że część z nich trzeba będzie wydać na... kolejną dokumentację. Bo skoro lotnisko będzie innego rodzaju, to i dokumentację trzeba stworzyć od nowa. Dziś nie wiadomo, jaki to będzie koszt. Na pewno niższy od poprzedniego. Ale w takim razie wygląda na to, że te 1,6 mln zł wyrzucono w błoto, skoro koncepcja ulega zmianie. - Dotychczasowa dokumentacja nie trafi do szuflady. Będzie podstawą do nowego opracowania - twierdzi prezydent Koszalina.