Po raz czwarty strażnicy z Centralnego Ośrodka Szkolenia Straży Granicznej w Koszalinie przed Bożym Narodzeniem odwiedzili małych Polaków na Litwie. Kiedyś przypadkowo trafili do polskiej szkoły w Pikieliszkach niedaleko Wilna. W tej małej miejscowości mieści się dwór, w którym urlopy spędzał Józef Piłsudski. Podczas wycieczki śladami marszałka pogranicznicy odwiedzili szkołę, zobaczyli biedę i postanowili zareagować.
I tak od lat przed świętami prowadzą zbiórki darów, potem spędzają długie godziny w drodze, by wreszcie niczym święci Mikołajowie obdarować dzieci. - To jedni z najcudowniejszych Mikołajów na świecie. Mikołaje z Polski! - ucieszyła się na widok pograniczników Lusia Wojtkiewicz, kierownik nauczania oddziału podstawowego w Pikieliszkach.
A uczniowie? Tych w szkole jest 25. Najstarsi mają po 15 lat, najmłodsi 7. W za dużych butach, niektórzy w sandałach, większość jednak wystrojona w najlepsze ubrania. Choć znoszone, to galowe - w końcu witały gości z Polski.
Zanim przyszedł czas na podarki, młodzi Polacy wystąpili dla swoich darczyńców. Mówili wierszyki, śpiewali piosenki. Później czekali, aż usłyszą swoje nazwiska i odbiorą paczki.
- Wcześniej sprawdziliśmy, jakie rozmiary mają dzieci - wyjaśnia ppłk Jacek Mikołajun ze Straży Granicznej. - Dzięki temu każde dostanie dopasowaną cieplutką puchową kurtkę.
Maluchy tuliły kurtki jakby to były misie. - Zobacz Anetko, w taką kratkę. Jaka mięciutka i ładna. Jak ja udźwignę wszystko do domu? - pytała koleżankę 9-letnia Jola. Każde dziecko dźwigało nie jedną, ale cztery paczki. W kolejnych były wyprawki szkolne, słodycze, ubrania. - Kredki! Mam własne kredki - cieszył się kilkuletni chłopiec. - I blok. I takie zeszyty!
Tyle radości sprawiły maluchom przedmioty, które są przecież bardziej użyteczne, niż służące do zabawy. Nic dziwnego, dzieci wychowują się często w rodzinach wielodzietnych, gdzie koniec z końcem związać jest bardzo ciężko. Mają swoje marzenia. - Tak bardzo bym chciała dostać kiedyś pod choinkę lalkę - zdradziła nam 9-letnia Jola. - Ale teraz się cieszę z tych słodyczy i ubranek. Słodycze zaniosę mamię i ona zadecyduje, jak się nimi w święta podzielimy.
- Jak to jest, że ludziom się chce do nas przyjechać i dać nam prezenty? Że myślą o nas. To bardzo wzruszające - ze łzami w oczach podsumowała 14-letnia Wirginia.
Święta na Litwie
Na Litwie żyje się trudniej niż w Polsce. Najniższa pensja jest jeszcze niższa niż polska, a ceny są wyższe od naszych. Od paliwa, po żywność. - Dwudziestu jeden z naszych uczniów je w szkole nieodpłatnie, bo korzysta z pomocy państwa. To świadczy, że naprawdę nie jest dobrze - tłumaczy kierowniczka szkoły Lusia Wojtkiewicz. - Nie w każdym domu na święta będzie karp i smakołyki.
Polacy radzą sobie, jak tylko umieją. - Jest potwornie drogo i bardzo ciężko się żyje. Dlatego mam zasadę, im prościej na stole, tym lepiej - o swoich przygotowaniach do świąt mówi Jolanta Markowska. - Nie możemy pozwolić sobie na łososia, ale śledź i ziemniaki nie są takie kosztowne - uśmiecha się.
Czego na polskim stole na Litwie zabraknąć nie może? - Kisiel i kompot z jabłek! - odpowiada 14-letnia Aneta Grudzińska. - Najważniejsze potrawy to makówki, grzybówki i jagodówki - uzupełnia Jolanta Markowska. - Robi się je z ciasta drożdżowego. To takie pierożki, jedna z najsmaczniejszych potraw. Pamiętam, że robiła je moja babcia. Są też kotlety grzybowe, śledź i opłatek. No i raz w roku karp smażony. Choć drogi, to już wcześniej trzeba na niego zaoszczędzić.
A słodkości? - Makowce i bułki drożdżowe z pieca - odpowiada pani Jolanta.
Problemów jest więcej
Nie tylko bieda spędza sen z powiek Polaków, którzy mieszkają na Litwie. Według ostatniego oficjalnego spisu ludności Polacy stanowią tam około 6,74 proc. mieszkańców. Najwięcej w okręgu wileńskim, bo ponad 26 proc. Są też gminy, gdzie Polaków jest nawet 80-90 proc. Tam od miesięcy trwa walka o prawo do polskich szkół.
- Jestem Polką i jestem z tego dumna - powiedziała nam 45-letnia Wanda Borejko. - Nie jestem przyjezdna. Ja się tu urodziłam, tu, w moim kraju. Na Wileńszczyźnie. Tu są moje korzenie, proszę to zrozumieć. Mam dwóch synów. Jeden skończył polską szkołę, a drugi jest w piątej klasie. I będę walczyć, by mógł uczyć się po polsku.
Polacy nie zgadzają się z zapisami ustawy, którą uważają za dyskryminującą. - Ta ustawa ujednoliciła egzamin z języka litewskiego dla polskich i litewskich szkół od 2012 - tłumaczy - Andrzej Szkołowicz, nauczyciel religii. - Stanowi też, że geografia, historia i biologia mają być nauczane po litewsku. I jeśli w jednej miejscowości są dwie szkoły, polska i litewska, i jedna zbankrutuje, to priorytet zamknięcia i tak będzie miała polska placówka.
- Ustawa zagraża polskiemu szkolnictwu. To pierwszy krok do jego likwidacji - uważa Lusia Wojtkiewicz, kierowniczka szkoły w Pikieliszkach.
Polacy manifestują przed litewskim sejmem i pałacem prezydenckim. Rodzice podpisali podania, by szkoły nauczały wciąż wszystkich przedmiotów po polsku.
- Polska szkoła to dla nas rodzina, ciepły dom. Możemy tu mówić w języku polskim, ojczystym. Walczymy. I będziemy walczyć - podsumowuje Alina Czerniawska, nauczycielka matematyki i informatyki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?