Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świdwin: Na stancji dłużej już nie mogą

Inga Domurat [email protected]
Agnieszka Żubert z gromadką swoich dzieci, którymi sama opiekuje się całymi dniami z pomocą męża, jeśli ten akurat jest w kraju. Brak stałego miejsca zamieszkania burzy ich rodzinne życie. Ciągłe przeprowadzki są ich zmorą.
Agnieszka Żubert z gromadką swoich dzieci, którymi sama opiekuje się całymi dniami z pomocą męża, jeśli ten akurat jest w kraju. Brak stałego miejsca zamieszkania burzy ich rodzinne życie. Ciągłe przeprowadzki są ich zmorą. Inga Domurat
Agnieszka i Piotr Żubertowie mają siedmioro małych dzieci. Są kochającą się rodziną, która nie ma swojego kąta. Od 8 lat czekają na miejski lokal. Po kolejnej zmianie stancji są u kresu sił.

- Jestem zameldowana z dziećmi w mieszkaniu przy ul. Cmentarnej, które zajmują moi rodzice, brat i trzy siostry, z których jedna ma dziecko - mówi nam Agnieszka Żubert. - Mój mąż już nie mógł się domeldować ze względu na potężne przeludnienie. Tam nie dało się żyć, zresztą już w 2003 roku, kiedy nasz pierwszy syn Konrad miał zaledwie rok, a Kacper się dopiero urodził, zaczęliśmy starać się o mieszkanie z miasta.
Żubertowie poszli z dziećmi na stancję.

- Ja zajęłam się dziećmi, w drodze była już Karina, a mąż zaczął jako budowlaniec pracować za granicą. Z trudem wiązaliśmy już wtedy koniec z końcem, płacąc za wynajem, robiąc opłaty i jeszcze trzeba było coś jeść i w coś się ubrać. Liczyliśmy, że przemęczymy się te dwa, no góra trzy lata i burmistrz nam pomoże. Ale na świat przyszedł Kornel, a my nadal tułaliśmy się po stancjach.

W 2007 roku ówczesny zastępca burmistrza Krzysztof Wasicionek pisał w odpowiedzi na pismo od Agnieszki Żubert, że mimo najszczerszych chęci nie jest w stanie rozwiązać jej problemu mieszkaniowego. "Proszę o wyrozumiałość i cierpliwość" - dodawał.
- Potem wielokrotnie chodziliśmy do władz i prosiliśmy o przydział, ale bez rezultatu - mówi pani Agnieszka. - Może za rzadko wystawaliśmy pod gabinetem burmistrzów, ale ja urodziłam jeszcze Adriana, Kasandrę i osiem miesięcy temu Kordiana, i nie mam jak biegać do ratusza, a mąż musi na nas zarabiać.

Para się wszystkiego, niestety rzadziej wyjeżdża za granicę, bo i tam roboty nie ma. Niedawno znowu musieliśmy zmienić stancję, bo właścicielka wystawiła nieruchomość na sprzedaż. Na szybko znaleźliśmy lokum na poddaszu w domu przy ul. Poznańskiej. Tu jest wilgoć, dzieci śpią razem. Najstarsze mają daleko do szkoły, bo chodzą do "dwójki". Ale przecież nie mogę ich przepisywać ze szkoły do szkoły, bo musimy zmieniać stancje. Zresztą tu też nie wiemy, jak długo będziemy mogli zostać. Nie mamy już sił żyć tak na walizkach. Cierpią na tym dzieci. Te starsze opuściły się w nauce.

- Miasto oddawało mieszkania przy ul. Kościuszki, my nie byliśmy brani pod uwagę - daje Piotr Żubert. - Prosimy o jakikolwiek kąt, może poddasze do adaptacji, ja mam zdrowe ręce, potrafię dużo w domu zrobić. Nawet i bym go sobie wybudował, ale nie mam szans na kredyt. Jesteśmy w patowej sytuacji. Mamy kochane dzieci, chce-my być ze sobą, jesteśmy dobrą rodziną, ale faktycznie bezdomną. Pewnie najprościej zabrać nam dzieci i zniszczyć rodzinę, choć tak szumnie mówi się teraz w Polsce o dbaniu o wielodzietne rodziny.

Zielone światło w rozmowie z nami dał rodzinie Żubertów Zygmunt Maksiak, wiceburmistrz Świdwina. - W tej chwili naprawdę nie mamy żadnego lokum dla tej rodziny, ale jest szansa, że miasto będzie mogło zasiedlić 30 mieszkań na osiedlu wojskowym przy ul. Gagarina 3. Wojsko już jasno określiło się, że nie będzie wykorzystywać na cele mieszkaniowe tego budynku. Dosłownie kilka dni temu otrzymaliśmy pismo, że trwa procedura wyceny. Liczymy, że tanio będziemy mogli przejąć te lokale. Gotowi jesteśmy zainwestować w remont dachu i ocieplenie. Żubertów zakreślam sobie na czerwono i nie zapomnę o nich. Choć proszę ich jeszcze o trochę cierpliwości.

Państwo Żubertowie przyznają, że pomaga im Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej - dzieci jedzą bezpłatne obiady, dużo pomaga szkoła, dzięki której uczące się dzieci mają podręczniki i przybory szkolne. Jednak na świąteczne paczki maluchy nie mają co liczyć. Osobom, które chciałyby pomóc tej rodzinie podajemy numer telefonu do pani Agnieszki: 724-175-978.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!