Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uwaga na oszustów: kradną i oszukują na targowiskach

Marzena Sutryk [email protected]
archiwum
- Oszukała mnie Cyganka. Ale dopadłam ją, walnęłam w łeb - opowiada zdenerwowana właścicielka stoiska na dawnym Manhattanie. - Musicie koniecznie przestrzec innych, aby nie dali się nabierać!

Nasza rozmówczyni nie chce podawać swoich danych do wiadomości publicznej. Ze strachu. Żeby nikt jej nie dopadł z zemsty. Ale chce przestrzec innych sprzedawców. - Sprzedaję warzywa - mówi kobieta. - Do mojego stoiska podeszła Cyganka z dzieckiem na rękach. Chciała kupić żurawinę. Dała 200 złotych. Ja jej wydałam resztę - 170 złotych. Po chwili ona stwierdziła, że 30 złotych za żurawinę, to za dużo.

Jednocześnie przystanął koło niej jakiś mężczyzna. Wyglądało na to, że są osobno. Pojawiły się też jakieś dzieciaki, pytały o jabłka, zrobiło się zamieszanie. Ja już nie chciałam mieć z nimi nic wspólnego, koncentrowałam się tylko na tym, żeby ta Cyganka niczego nie ukradła. Dlatego nawet nie dyskutowałam. Oddałam jej 200-złotowy banknot, a ona mi żurawinę i zwitek banknotów, który wcześniej jej dałam wydając resztę.

Kobieta z dzieckiem na ręku odeszła, a tuż po niej zakupy zaczął robić mężczyzna, który dotąd stał obok. Mówił, żeby sprzedawczyni zważyła mu jabłka, wyraźnie starał się zagadać sprzedającą. Gdy odszedł od stoiska, właścicielka straganu spostrzegła, że wśród banknotów, który oddała jej wcześniej klientka, brakuje 100-złotowego.

- A wiedziałam, że jej taki m. in. wydałam, bo miałam tylko jeden w kasie, a zniknął. Nie było więc mowy, że się pomyliłam - opowiada poszkodowana. - Dogoniłam więc tę Cygankę, walnęłam ją dosłownie w łeb i kazałam oddać moje 100 złotych. Ona trzymała kurczowo swoją torebkę, ja próbowałam tę torebkę wyrwać. Wtedy zjawił się ten facet, który wcześniej kupował u mnie jabłka i kopnął mnie w piszczel. Skubany, wiedział, jak to zrobić, żeby solidne zabolało. Na szczęście zareagowali inni. Podbiegł właściciel innego stoiska i ktoś z przechodniów. Przechodzień uderzył tego, który mnie wcześniej kopnął. I wtedy ten bandzior wyciągnął te moje 100 złotych i mi je oddał.

Sprzedawczyni z dawnego Manhattanu jest przekonana, że kobieta, która kupowała żurawinę wykorzystała okazję i podczas dyskusji ze sprzedającą przekazała 100 złotych mężczyźnie, który stał z boku i udawał, że jest zwykłym klientem, który chce kupić jabłka. - A to była jedna szajka - dodaje poszkodowana.

Policji nie zgłaszała sprawy, skoro odzyskała swoje pieniądze. - Ale wiem, że podobne sytuacje zdarzają się także na innych targowiskach. Słyszałam o młodych Cygankach, które oszukały kogoś przy Połczyńskiej. Podobna sprawa była też przy Władysława IV, ale też w kilku sklepach. Mechanizm działania był za każdym razem ten sam - ktoś coś kupuje, bierze resztę, potem rezygnuje, oddaje towar i pieniądze, a sprzedawca tych pieniędzy od razu nie sprawdza.

W koszalińskiej komendzie pytaliśmy o zgłoszenia podobnych zdarzeń. W ostatnim czasie nikt z poszkodowanych nie zgłosił się. - Policja i tak nikogo nie złapie. Wiadomo, że złodziej zawsze zapadnie się pod ziemię. A policjanci przesłuchają poszkodowanych, świadków i na tym się skończy - komentują kupcy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!