Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze nie chcą orzekać śmierci mózgowej [film]

Inga Domurat [email protected]
Magdalena Repczyńska, koordynator transplantacyjny w Szpitalu Wojewódzkim w Koszalinie, opowiada o swoich doświadczeniach.
Magdalena Repczyńska, koordynator transplantacyjny w Szpitalu Wojewódzkim w Koszalinie, opowiada o swoich doświadczeniach. Radosław Brzostek
Lekarze z oddziałów intensywnej terapii województwa zachodniopomorskiego i lubuskiego spotkali się w podkoszalińskim Strzekęcinie, by dyskutować o problemach związanych z transplantacją.

Organizatorami spotkania byli lekarze transplantolodzy z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. A uczestnikami lekarze z OIOM-ów, bo tu trafiają pacjenci w bardzo ciężkim stanie, tu walczą o życie i tu właśnie zdarza się, że stawiana jest diagnoza śmierci mózgowej, w przypadku której, po kwalifikacji pacjenta jest możliwa transplantacja narządów.

Na początku dr Krzysztof Pabisiak przedstawił kluczowe wyniki kontroli przeprowadzonej w 29 ośrodkach transplantologicznych przez Najwyższą Izbę Kontroli za okres 2007-2010, a opublikowanej w sierpniu tego roku.

Wynika z niej, że z ponad 17 tysięcy zgonów w 2007 roku tylko 279 osób zostało zgłoszonych jako dawcy, rok później na prawie 19 tysięcy zgonów tych zgłoszonych było 316. W 2007 roku jeszcze przed aferą z doktorem G. dokonano 1034 przeszczepy, natomiast już 2010 roku było ich zaledwie 274. Obecnie pobieranie narządów jest na poziomie 2000 roku! - Liczba oczekujących na nerkę sięga 1800 osób, na wątrobę 200 i tyle samo na serce. A przeszczepów tego ostatniego narządu było tylko 60 - wyliczał dr Pabisiak.

13 koordynatorów pracuje w "Poltransplancie", będącym centrum organizacyjno-koordynacyjnym do spraw transplantacji. To on prowadzi pięć rejestrów m.in. z listą oczekujących na przeszczep oraz dawców. To z nim kontaktują się szpitalni koordynatorzy, którzy, i to też wytknął NIK, wciąż nie są usankcjonowani prawnie ani finansowo. Do tego bywało, że ci sami lekarze anestezjolodzy, którzy brali udział w pobieraniu narządów, wcześniej byli w komisji orzekającej śmierć mózgu pacjenta. - Takich sytuacji na szczęście nie było w szpitalach województwa zachodniopomorskiego - wyjaśniał na gorąco dr Pabisiak.

Jednak z przytoczonych danych wynika jedno - z polską transplantologią dobrze nie jest. - Lekarze po prostu nie chcą orzekać śmierci mózgowej. To ogromna odpowiedzialność. Nie chcą narażać się na podejrzenia. Różne są też reakcje rodzin. Bez ich zgody trudno jest podejmować decyzję o pobraniu narządów.

My wcześniej mamy wielokrotny kontakt z rodzinami, które są przy swoim bliskim i mamy tak nagle ich tylko poinformować, że diagnoza jest taka a nie inna i ich bliski zostaje dawcą. Pytamy więc z czystych względów społecznych - pojawiły się głosy na sali.

- Ale nie ma potrzeby, by o to pytać. Ustawa mówi o sprzeciwie, a nie wyrażaniu woli - przekonywał Marek Gaziński z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. - To rodzina musiałaby udowodnić, że ich bliski taki sprzeciw wyraził i to na piśmie, najlepiej jeszcze mieć dwóch świadków. A afera z doktorem G. dała tylko pretekst lekarzom do zaniechania orzekania śmierci mózgowej i dokonywania pobierania narządów. Choć lekarze powinni zdawać sobie sprawę, że nie pobrając narządów od kwalifikującego się dawcy, mogą być pociągnięci za to do odpowiedzialności.

Ta argumentacja nie do końca trafiła do lekarzy praktyków. - Wielu z nas nadal będzie pytać rodziny o zgodę, choć zdajemy sobie sprawę, że nie musimy tego robić - usłyszeliśmy od zaproszonych lekarzy już po oficjalnym spotkaniu. Historię Ewy Bielawskiej, która żyje dzięki nerce od zmarłej dawczyni, opiszemy w piątkowym "Głosie".

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo