Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkanka Koszalina cierpi pod nosem MOPS

Joanna Krężelewska [email protected]
Grzyb na ścianie, pleśń na parapecie, a do jedzenia cząstka starego jabłka – w takich warunkach umiera pani Bogusława z Koszalina.
Grzyb na ścianie, pleśń na parapecie, a do jedzenia cząstka starego jabłka – w takich warunkach umiera pani Bogusława z Koszalina. Fot. Radosław Brzostek
Koszalin: Wygłodzona, potrzeby fizjologiczne załatwiała do łóżka, krzyczała z bólu - tak zastaliśmy 51-letnią przykutą do łóżka Bogusławę, mieszkankę Koszalina. Rano w jej mieszkaniu była opiekunka z MOPS-u. Nie zareagowała.

- Ratujcie tę kobietę! Ona umrze we własnym domu pod okiem pracowników socjalnych - zaalarmowali nas byli sąsiedzi pani Bogusławy. Odwiedzili ją dwa dni temu. Kobieta mieszka przy ul. Niepodległości w Koszalinie. Od miesiąca, czyli od czasu powrotu ze szpitala, gdzie trafiła z powodu odwodnienia, jest przykuta do łóżka.

Pojechaliśmy na miejsce wraz ze znajomymi koszalinianki. Widok był przerażający. W jednopokojowym mieszkaniu panował potworny bałagan - mnóstwo brudnych ubrań, resztki zepsutego jedzenia na stole, grzyb na ścianach i parapetach. Do tego smród. Lodówka niepodłączona do prądu gniła. W niewielkiej kuchni panował taki brud, że można było się do wszystkiego przykleić.

Obok niemal porośniętego brudem zlewu stał sedes. W jeszcze gorszym stanie. W pokoju na łóżku leżała kobieta. Od pasa w dół naga. "Opiekował" się nią konkubent, który palił nad chorą papierosy.

- To alkoholik. Zostawia ją w domu samą. Ona umiera w męczarniach - anonimowo powiedział nam jeden z sąsiadów kobiety.

Pani Bogumiła powiedziała nam, że je raz dziennie. Tylko rano. Kaszę, którą robi jej pracownica Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Jej konkubent oznajmił, że nie kupuje chorej pieluch, bo nie ma pieniędzy.

- Czasem złom zbieram, to jest na jedzenie. Innych dochodów nie mamy - powiedział. W piecu mężczyzna pali tym, co znajdzie na śmietniku. Była sąsiadka dała konkubentowi pieniądze na pieluchy i sama założyła je pani Bogusławie. Ta krzyczała z bólu. Powiedziała, że kilka dni wcześniej spadła z łóżka. Od tamtej pory boli ją miednica. Leków przeciwbólowych nie dostaje żadnych.

Najbardziej szokujący był jednak fakt, że regularnie do pani Bogumiły przychodzi opiekunka z MOPS-u. Była również wczoraj - tuż przed nami. Widziała dokładnie to, co my i zostawiła kobietę w tym miejscu. Nie postarała się o przeniesienie do domu opieki. O sprawie poinformowaliśmy kierownictwo MOPS-u. Na miejsce przyjechały kierowniczki dwóch działów.

- Pani Bogumiła jest doskonale znana naszym pracownikom - potwierdziła Jolanta Hetmańczyk-Król, kierownik rejonu pracy socjalnej przy ul. Podgórnej. - Kobieta była w głębokim stadium alkoholizmu. Piła od 20 lat. To z tego powodu doszło do wyniszczenia organizmu i tak trafiła w grudniu do szpitala. Zanim ją hospitalizowano, otrzymywała od nas pomoc materialną, głównie żywność.

Pod koniec grudnia pani Bogumiła wróciła do domu i od tamtej pory nie jest w stanie wstać z łóżka. Czy pracownica MOPS-u nie zauważyła, że kobieta głoduje i nie dostaje leków?

- Nasza praca ogranicza się do pomocy pacjentowi. Pracownica myje pacjenta, karmi, pomaga w leczeniu odleżyn. Na stan mieszkania nie mamy wpływu. Nasi podopieczni mieszkają w jeszcze gorszych warunkach - podsumowała Jolanta Dymek, kierownik działu usług opiekuńczych. O stanie mieszkania opiekunka z jednego działu MOPS powinna poinformować pracownika drugiego działu. Tej komunikacji jednak zabrakło.

- Czy nie powinna zadzwonić po lekarza, żeby zainteresował się stanem chorej? Przecież ta kobieta umiera! - denerwował się znajomy pani Bogusławy. - To, że ktoś był alkoholikiem, dziś wyklucza go ze społeczeństwa? Nie należy się jej godność i szacunek? - pytał. - Ta pani była w gorszym stanie - skwitowała kierowniczka. - Do szpitala mógł zadzwonić każdy, nawet pan.

Po naszej interwencji kierowniczka działu usług opiekuńczych wezwała do pani Bogusławy karetkę. - Ta kobieta wymaga całodobowej opieki. To miejsce i otoczenie nie są dla niej odpowiednie - powiedział na wstępie ratownik. W karcie wypisu ze szpitala wskazano pięć leków, które powinna przyjmować. Nie bierze żadnego.

Pogotowie zabrało kobietę do szpitala. Czy pracownice MOPS-u będą walczyć o miejsce na oddziale długoterminowej opieki medycznej lub w domu pomocy? - Będziemy monitorować tę sprawę - usłyszeliśmy od Jolanty Hetmańczyk-Król.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!