Nieczynna od ponad 20 lat wieża wodociągowa to jeden z kilku charakterystycznych dla Szczecinka punktów w miejskim krajobrazie. O jej ciekawej historii pisaliśmy w "Głosie Szczecinka" przed tygodniem. Już po publikacji tego tekstu ustaliliśmy, że nad budynkiem zbierają się ciemne chmury.
Obecny właściciel obiektu - firma Dalbet ze Szczecinka - ponowiła bowiem wniosek o rozbiórkę.
- Wieża jest w fatalnym stanie technicznym i grozi katastrofą budowlaną, co potwierdzili zresztą pracownicy wojewódzkiego konserwatora zabytków dokonujący oględzin - mówi szef Dalbetu Janusz Paszkiewicz. - Teraz jednak konserwator twierdzi, że przekroczyli swoje uprawnienia.
Między przedsiębiorcą a konserwatorem trwa swoisty wyścig z czasem. Wieża obecnie jest chroniona jedynie zapisem w planie zagospodarowania przestrzennego, który stanowi, że ma tu być punkt widokowy.
Konserwator już jakiś czas temu chciał wpisać budowlę do rejestru zabytków. Właściciel jednak odwołał się do ministra kultury, który kazał jeszcze raz rozpocząć całą procedurę.
Janusz Paszkiewicz twierdzi, że wieża może się zawalić w każdej chwili, a przy obecnym stanie prawnym mógłby ją rozebrać bez pozwolenia, bo zagraża bezpieczeństwu ludzi.
- Wstrzymałem jednak rozbiórkę do czasu załatwienia formalności, ogrodziłem wieżę i ustawiłem tablice ostrzegawcze, bo jak kogoś zabije spadający kawał muru, to ja pójdę siedzieć i dopiero wtedy gazety będą miały co pisać - irytuje się Janusz Paszkiewicz. Żelbetowy dach jest popękany, w każdej chwili stalowe odciągi mogą puścić, a wieża wtedy się zawali.
Paweł Połom, miejski konserwator zabytków, nie chce nawet słyszeć o rozbiórce wieży wodociągowej.
- Jest zdecydowanie warta zachowania, jako obiekt techniki, element architektury będący wyróżnikiem w krajobrazie miasta - mówi. - Nigdy bym się nie podpisał pod decyzją o jej rozbiórce, nawet nie ma takiej opcji.
Konserwator wyjaśnia, że piłka jest teraz po stronie Generalnego Konserwatora Zabytków, który zdecyduje, czy na wniosek wojewódzkiego konserwatora wieżę wpisać do rejestru zabytków.
- Argument właściciela przeciwko temu jest taki, że wieża jest w złym stanie technicznym, ale takie kryterium nie jest w ogóle uznawane przez GKZ i nie znam przypadku, aby z tego powodu odmówiono wpisu do rejestru - dodaje Paweł Połom.
Co jednak, jeżeli wieża zawali się sama? Po wpisaniu do rejestru właściciel będzie musiał ją odbudować. Koszty będą liczone w milionach złotych. Już teraz, gdy wieża stoi, Janusz Paszkiewicz koszt jej remontu szacuje na milion, dwa miliony złotych.
- Wychowałem się w cieniu wieży i dla mnie osobiście także powinna stać nadal, ale nie prywatny przedsiębiorca jest osobą, która ma o to zadbać i jeszcze za to zapłacić - oburza się. - Jakiś czas temu zaproponowałem miastu zamianę działek o podobnej powierzchni na tę półhektarową wokół wieży, samą wieżę "dorzucam" gratis, ale ratusz odpowiedział, że nie jest zainteresowany.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?