Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Straż Miejska i fotoradary: czytelnik zadaje pytania

Joanna Boroń [email protected]
W sumie już kilkadziesiąt tysięcy złotych mają do zapłacenia kierowcy, którzy zostali sfotografowani przez fotoradar w Osiekach.
W sumie już kilkadziesiąt tysięcy złotych mają do zapłacenia kierowcy, którzy zostali sfotografowani przez fotoradar w Osiekach. Fot. Radosław Koleśnik
Kilka dni temu na naszych łamach opublikowaliśmy list turysty z Konina, który zarzucał władzy, że za pomocą fotoradarów, poluje na kierowców.

W odpowiedzi na nasze zaproszenie do fotoradarowej dyskusji napisał nasz Czytelnik Jan z Koszalina:

"Niedawno gościł u mnie brat, który mieszka w Kanadzie. Miał przykrość zetknąć się z realiami panującymi na naszych drogach jeżdżąc moim samochodem.

Na temat jakości naszych dróg nic nie powiem ponieważ ogólnie jego zdanie nie odbiegało od naszego. Przyznać jednak musiał, że widząc ogromny plac budowy możemy mieć nadzieję, że za kilka lub kilkanaście lat będziemy jeździć jak w cywilizowanych krajach.

Największe jednak zaskoczenie to setki, a może tysiące fotoradarów z jakimi spotkał się na polskich drogach. Ustawienie ich wcale nie było w miejscach szczególnie niebezpiecznych, ale tak jak opisuje to pan Józef z Konina na wlotach i wylotach miejscowości lub innych miejscach absolutnie nie mających podstaw do ograniczania prędkości np. do prędkości 50km/h. Przykładem tego może być Biały Bór, w którym to od niedawna na wylocie z miasta postawiono tablicę ograniczenie prędkości do 70 km/h, a obowiązywało ograniczenie 50 km/h. W zeszłym roku straż miejska w Białym Borze ukarała mnie mandatem za przekroczenie w tym właśnie miejscu prędkości za prędkość... 70 km/h.

Niedawno otrzymałem wezwanie ze straży miejskiej w Szczecinku, gdzie zrobiono zdjęcie mojego samochodu prowadzonego przez mojego brata, który przekroczył prędkość na wlocie do Szczecinka. Oczywiście mandat zapłaciłem ja, bo musiałbym sądzić się ze strażą i udowadniać niewinność, a wskazać winnego, czyli brata.

Przesłałem zdjęcie mojemu bratu, który ze zdziwieniem stwierdził, że w Kanadzie jest absolutnie nie do pomyślenia aby wizerunek obywatela był upubliczniany. Kilka lat temu była podjęta próba instalacji fotoradarów jednak silne lobby prawnicze nie dopuściło do tego i nawet częściowe instalacje zostały zdemontowane w wyniku przegranych procesów sądowych traktowanych w kategoriach inwigilacji obywatela. Zrobione zdjęcie z określeniem miejsca i czasu było powodem wielu problemów natury osobistej lub zawodowej.

Podobno u nas zdjęcia kierowców są przekazywane pocztą elektroniczną lub faksem na zlecenie straży miejskiej przez wydziały komunikacji celem potwierdzenia tożsamości. Fotoradary stały się biznesem i nie mają nic wspólnego z bezpieczeństwem na drogach. Tymczasem od egzekwowania bezpieczeństwa jest policja, która powinna posługiwać się radarami, a nie fotoradarami, gdyż jest to ewidentne inwigilowanie obywatela.

Straż miejska lub gminna nie wykonuje zadań, do których została powołana w związku z czym należy się zastanowić nad sensem jej istnienia. Wyrażam również nadzieję, że polskie lobby prawnicze nie jest gorsze od kanadyjskiego i w końcu zabierze się za temat, który już dawno powinien być załatwiony."

Czy instalowanie fotoradarów poprawia niebezpieczeństwo na drodze?

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!