Przepadł projekt obywatelski przeciwko spalarni odpadów w Koszalinie

Radna PiS Anna Mętlewicz, która stoi na czele komitetu protestacyjnego przekonywała radnych, by przyjęli projekt obywatelski. Ten wrócił na sesję po tym, jak miesiąc temu z uwagi na błędy formalne został odrzucony. - To nie jest komitet stworzony dla radnej Mętlewicz i polityki - mówiła. - Nasz protest należy rozpatrywać w aspekcie ekologicznym, ekonomicznym i społecznym. Metoda spalania, jaka jest proponowana, jest metodą przestarzałą, teraz zachodnie kraje stawiają na technologię plazmową, która pozwala pozbyć się wszystkich odpadów. Mówi się, że nasza spalarnia będzie ekologiczna. Jak będzie budowana za 300 milionów, to nie będzie taka. Trzeba by na nią wydać 600. Kolejna sprawa - w Warszawie zbudowano przed laty podobną spalarnię, jak ta, która ma stanąć u nas - dziś ma problemy i władze muszą do niej dopłacać z budżetu miasta. Ten sam problem będzie nas dotyczył. I najważniejsze - nie ma poparcia społecznego dla tej inwestycji w Koszalinie. Nikt nie jest przeciwny spalarni, jeżeli będzie ona za miastem.

Radni PO tłumaczyli, że protest mieszkańców nie ma sensu, jest bezpodstawny, a spalarnia jest strzałem w dziesiątkę. - Ten projekt to protest przeciwko rozumowi i rozsądkowi - komentował Piotr Macioszek. Bogdan Krawczyk przekonywał: - Koszalinowi zdarza się niecodzienna okazja, by zagarnąć ponad 200 milionów i zbudować zakład. Apeluję: wybudujmy tę spalarnię w Koszalinie.

Opozycja była innego zdania: - To inwestycja z kapelusza - ocenił Mieczysław Załuski (SLD). - Zadzwonił "czerwony telefon" z Warszawy: macie pieniądze i budujcie.
- Jesteśmy radnymi i naszym zakichanym obowiązkiem jest współpraca z mieszkańcami, wysłuchanie ich racji. Nie wolno nikogo obrażać. Powinniśmy przyjąć tę uchwałę.

Przewodniczący rady Tomasz Czuczak (PO) z kolei stwierdził, że rada nie ma obowiązku przyjmować uchwały. A wiceprezydent Andrzej Jakubowski oznajmił: - Musimy do 30 czerwca złożyć wniosek o dofinansowanie i ta debata nie ma sensu. Ja ją szanuję, ale chodzi o to, że jak nie złożymy wniosku, to przepadnie finansowanie (miasto ma obiecane 211 mln zł z funduszy unijnych - dop.red.). Musimy tę szansę wykorzystać. Mówienie o pladze szczurów, robactwa i brudzie, jaki zapanuje z powodu spalarni, to biblijne opowieści, które straszą mieszkańców. Pieniądze mają być skierowane do Koszalina i nie wyobrażam sobie, by je wyprowadzić z Koszalina. A raport oddziaływania na środowisko wykazał, że instalacja nie będzie miała złego wpływu na otoczenie. Nie ma się czego bać. To nowoczesna instalacja, to będzie promocja dla miasta, pokażemy, że potrafimy działać na różnych płaszczyznach. Problemy z nadmiernym ruchem? To musielibyśmy zamknąć centrum logistyczne dla Biedronek - tam będzie przyjeżdżało codziennie 200 tirów.

Większość radnych zgodziła się też, by prezydent złożył wniosek o dofinansowanie. Jak wyjaśniała Hanna Rasmus, dyrektor wydziału rozwoju, inwestycja jest szacowana na 346 mln zł, ul. Słowiańska to najlepsza lokalizacja, a budowa będzie dofinansowana przez koncesjonariusza, który poprowadzi zakład (miasto dołoży do inwestycji ok. 9 mln zł).

Jak głosowali?
W sprawie projektu obywatelskiego "przeciwko" byli (15): Tomasz Bernacki, Tomasz Czuczak, Władysław Grzesik, Andrzej Karaczun, Tadeusz Kochaniewicz, Ryszard Kowalczyk, Bogdan Krawczyk, Piotr Macioszek, Marek Reinholz, Robert Rokaszewicz, Stefan Romecki, Łukasz Sendlewski, Ryszard Tarnowski, Stefan Turowski, Czesław Zdrojewski. "Za" było 6: Krystyna Kościńska, Tomasz Kruk, Anna Mętlewicz, Artur Wiśniewski, Mieczysław Załuski, Jerzy Zaroda. Wstrzymali się (4): Janina Kurek, Henryk Piech, Stanisław Polańczyk, Eugeniusz Żuber. Nieobecni (2): Barbara Grygorcewicz, Danuta Janus.