Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Absurdy: Boisko jako sądowy dowód

Cezary Sołowij [email protected]
Jak wytłumaczyć dzieciom, że dorośli się kłócą i dlatego oni nie mogą grać w piłkę? Boisko oglądają tylko przez dziury w siatce ogrodzeniowej.
Jak wytłumaczyć dzieciom, że dorośli się kłócą i dlatego oni nie mogą grać w piłkę? Boisko oglądają tylko przez dziury w siatce ogrodzeniowej. Fot. Radek Koleśnik
Boisko przy Szkole Podstawowej nr 7 w Koszalinie warte półtora miliona złotych od roku stoi zamknięte. Gdzie uczniowie ćwiczą? - O tutaj! - pokazuje chodnik przed szkołą matka jednego z nich.

- Jesteśmy zbulwersowani. Wspaniałe, nowoczesne boisko stoi zamknięte na głucho, a nasze dzieci muszą ćwiczyć albo w dusznej sali, albo na odrażającym kawałku trawy bądź cemencie. Ta sytuacja trwa już rok. Podobno wykonawca sądzi się z miastem, ale cierpią na tym nasze dzieci - zaalarmowali nas wściekli rodzice dzieci ze szkoły przy ul. Wojska Polskiego.

Do szkoły trafiliśmy w czasie przerwy lekcyjnej. Dzieci biegały po betonowym podwórku, niektóre na zapleczu okupowały trzepak i bawiły się wokół śmietnika. Dalej widać było stare, zarośnięte trawą boisko do koszykówki i siatkówki, z dziurawą siatką między słupkami.

Nowoczesne boisko, ogrodzone wysokim płotem, jest tuż obok. Między innymi jest tu boisko piłkarskie, skocznia do skoku w dal, 60-metrowa bieżnia. Co z tego, skoro od roku jest nieczynne!

- Wykonawca wygrał przetarg wart prawie 1,6 miliona złotych. Płaciliśmy za część wykonanych robót, ale kiedy przyszło do odbioru końcowego, okazało się, że wykonawca dość swobodnie potraktował projekt techniczny - wyjaśnia Robert Grabowski, rzecznik koszalińskiego samorządu, który jest inwestorem.

Odbiór miał nastąpić 20 sierpnia 2009 roku. Wtedy wyszły na jaw usterki. - To kilkanaście istotnych punktów, z których najważniejszy to położenie niewłaściwej nawierzchni na boisko, która została wysypana granulatem z opon samochodowych. Bez atestu higienicznego - podkreśla rzecznik. Jednak wykonawca uznał, że wywiązał się z umowy, a zastrzeżenia są bezzasadne. Oddał sprawę do sądu, żądając zapłaty brakujących 800 tysięcy złotych.

- Uważamy, że to nierzetelne wykonanie - nie zmienia zdania rzecznik samorządu. Dodaje, że za część wykonanych prac koszaliński ratusz gotów był zapłacić dodatkowo około 500 tysięcy złotych. - Resztę pieniędzy przeznaczymy dla firmy, która musi te usterki poprawić - wyjaśnia.

Jednak dzieci do czasu rozstrzygnięcia sądowego nie mogą korzystać z obiektu, bo jest on... dowodem sądowym. Tymczasem termin zakończenie sprawy nie jest znany.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!