Uwaga na książki telefoniczne! W Koszalinie i Kołobrzegu pojawili się naciągacze

O sprawie powiadomiła nas zbulwersowana mieszkanka Koszalina: - Moją starszą mamę odwiedziło trzech wyrostków, którzy powiedzieli, że zamówiła książkę telefoniczną - opowiada.

- Kazali za nią zapłacić 44,90 zł, a gdy mama protestowała i mówiła, że nic nie zamawiała, to zaczęli grozić, że mają nagranie rozmowy telefonicznej, podczas której miała tę książkę zamówić. I jeżeli nie będzie chciała jej teraz kupić, to będzie miała przykrości. Mama się wystraszyła, dała im 50 zł i w zamian dostała coś co nawet trudno nazwać książką telefoniczną. To książka formatu A4 bez numerów połowy abonentów, firm, całkowicie bezużyteczna makulatura.

Przypomnijmy, że np. Telekomunikacja Polska, wydając książki telefoniczne, dostarcza je swoim abonentom za darmo.

Nasza Czytelniczka nie ma wątpliwości, że to zwykłe naciąganie starszych osób. - Znajoma dzwoniła z Kołobrzegu i powiedziała, że u nich też pojawili się ci handlarze - nasza rozmówczyni ostrzega innych przed taką wizytą. - Dzwoniłam pod numery podane w książce, ale nikt się nie zgłasza - mówi.

Nam się udało pod nie dodzwonić. Jak nam wyjaśniła przedstawicielka firmy, telemarketerzy zbierali zamówienia z całej Polski na książki w lutym i w marcu, a obecnie kurierzy dostarczają książki.

- Każdy klient wybierał telefonicznie hasło, które miał podać kurierowi przy odbiorze książki - mówi.

- Nasze rozmowy są nagrywane i można to sprawdzić. Jeżeli to osoba, która u nas zamawiała książkę, to nie wiem, dlaczego teraz nie chciała jej kupić. Natomiast pojawiła się konkurencyjna firma, która podszywa się pod nas i odwiedza ludzi, chodząc od drzwi do drzwi mówiąc, że ktoś książkę zamówił. Puszczają przy tym wszystkim jedno i to samo nagranie, bardzo zniekształcone, na którym trudno poznać głos.

Nasza rozmówczyni nie wyklucza, że mieszkanka Koszalina została naciągnięta przez konkurencję.