Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podróż PKP pełna niespodzianek

Jakub Roszkowskim, [email protected]
Bilety, które otrzymał Jan Janicki z Koszalina podczas podróży z przebojami.
Bilety, które otrzymał Jan Janicki z Koszalina podczas podróży z przebojami. Fot. Kuba Roszkowski
Gdyby ta historia przytrafiła się cudzoziemcowi, nie ma wątpliwości, że uznałby nasz kraj za wyjątkowy. Bo nawet Polak miałby problemy ze zrozumieniem tego, co dzieje się na kolei.

Jan Janicki z Koszalina wybierał się w podróż do Krakowa. Miał tam wziąć udział w konferencji "Rynek tłumaczeń i lokalizacji w Polsce". Podjął decyzję, że skorzysta z usług PKP. Pociągiem jeździ wprawdzie rzadko, ale jeśli ma już gdzieś jechać w dalszą podróż, zazwyczaj korzysta z tego właśnie środka lokomocji.

- Poszedłem więc na nasz dworzec, poprosiłem o bilet do Krakowa, taki dostałem, z przesiadką w Poznaniu. Kasjerka o nic więcej nie zapytała - opowiada nasz Czytelnik. I pojechał.

W Poznaniu pan Jan poczekał nieco ponad pół godziny na kolejny pociąg, już bezpośredni do Krakowa. Wsiadł, rozłożył bagaże, chwilę później wszedł konduktor. - "O, to nie jest bilet na ten pociąg" - cytuje kontrolera nasz Czytelnik.

Okazało się, że do Poznania pan Jan jechał składem TLK, a z Poznania już składem IR. - Mówiąc szczerze nie znam tych ich kolejowych skrótów. Kupowałem po prostu bilet na jazdę pociągiem, po torach. I tyle - kręci głową nasz rozmówca. Ostatecznie jednak konduktor wypisał mu nowy bilet, za wypisanie którego wziął dodatkowo 5 złotych. Stary bilet anulował i poinformował, że będzie można otrzymać zwrot pieniędzy w kasie na dworcu.

- Machnąłem ręką, choć przecież ja wcale nie chciałem tego nowego biletu od konduktora. Byłem w kasie, zapłaciłem za przejazd i uważam, że nie powinienem był już płacić tych 5 złotych. Ale dobra... - mówi dalej pan Jan.

W Krakowie Czytelnik poszedł od razu do kasy. Starego biletu tu jednak nie zwrócił. To można zrobić w Koszalinie. Zamówiłem więc bilet powrotny, z przesiadką w Stargardzie Szczecińskim. - I znowu zaskoczenie, bo pani z kasy zapytała mnie jakimi pociągami będę jechał. Skąd mam wiedzieć? To ona pracuje na kolei.

Niestety, kasjerka nie wiedziała, kazała iść do informacji. To było okienko obok. - Ale czynne tylko do godziny 21. Śmieszne, prawda? Musiałem więc sprawdzić sam, na wielkim rozkładzie, te małe literki IR, TLK i IC. Poszedłem z powrotem do kasy, dostałem upragniony bilet - śmieje się Czytelnik.

Koniec przygód? Nic bardziej mylnego. W dniu odjazdu pan Jan stanął na peronie w Krakowie i czekał na pociąg. - Usłyszałem przez megafon, że wagony sypialne będą na końcu składu. No to wziąłem bagaże i poszedłem na koniec - opowiada dalej koszalinian. Rzeczywiście, wagony były na końcu. Ale nie te. - Kierownik składu poinformował mnie, że ja muszę wsiąść do wagonów sypialnych jadących do Świnoujścia. A te są jednak na początku. Zwariować można - łapie się za głowę nasz rozmówca.

Ponieważ pan Jan nie ma już od dawna 25 lat, jest też dość tęgim mężczyzną, poprosił o miejsce sypialne na dole przedziału. W kasie powiedziano mu jednak, że dolnych miejsc już nie ma i albo bierze górne albo w ogóle. Wziął więc, co dawali. W pociągu okazało się jednak, że jest jeszcze kilka wolnych przedziałów sypialnych. - Dlaczego były pozamykane, wie chyba tylko dyrekcja tej instytucji - komentuje pan Jan.

- Wyobraźmy sobie teraz cudzoziemca albo osobę starszą, która ma jechać polskimi kolejami. Nigdzie by chyba nie dojechała.

Epilog tej podróży jest taki: w Koszalinie pan Jan dostał zwrot za bilet z Poznania. Ale potrącono mu 10 procent wartości biletu, czyli kolejne 5,60 złotego...

Mieliście podobne historie na kolei? Dajcie znać na:forum.gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!