Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Giełda samochodowa w Koszalinie. Ruch raczej mizerny

(kos)
Aut sporo, sprzedających też, ale najwięcej oglądających.
Aut sporo, sprzedających też, ale najwięcej oglądających. Radosław Brzostek
W skandalicznych warunkach przyszło handlować samochodami na koszalińskiej giełdzie. Niestety podobnie jak w ubiegłych tygodniach więcej jest oglądających niż kupujących.

Zanim zajmiemy się autami, warto zwrócić uwagę na jedną istotną rzecz: tragiczne warunki na giełdzie. Brud, błoto, gigantyczne kałuże.

Ludzie przeciskający się wśród rozlewisk i klnący na czym świat stoi to obrazek często powtarzający się na giełdzie. Handlujący i zwiedzający brodzili po kostki w brudnej brei, która jest szumnie nazywana nawierzchnią. Nic dziwnego, że wiele osób omijało szerokim łukiem auta stojące w samym środku tego bagna.

Bo i kupujących było jak na lekarstwo. - Słabo - tak krótko ocenił Tadeusz Kaczmarek, który próbował sprzedać opla astrę. - Zainteresowanych kupnem jest niewielu, a ci co już przystaną przy samochodzie, to tylko po to, by pooglądać, może zapytać o jakieś szczegóły. Szczerze to nie liczę dzisiaj na żadną transakcję.

Nie brakowało samochodów sprowadzonych z Niemiec. Te jednak też nie miały wzięcia. - Żadne koszty pana nie interesują - zachęcał sprzedawca jednego z mężczyzn zerkającego na toyotę corollę. - Płaci pan tylko w wydziale komunikacji i już. Resztę załatwiam sam. Warto się zastanowić.
Do transakcji jednak chyba nie doszło.

A jak kształtowały się ceny używanych samochodów?Oczywiście widełki cenowe były bardzo szerokie.
Osoby, którym nie zależy na zbyt nowym aucie i dodatkowo nie chcą wydać za wiele, mogły się zdecydować na opla astrę 1.4 benzyna plus gaz z 1993 roku. Cena: 2,5 tysiąca złotych.

O trzy lata starszy od astry renault laguna z 1996 roku (2.0 benzyna) kosztował 6,9 tysiąca złotych. Auto zostało wyposażone w ABS, centralny zamek, podgrzewane fotele. Za Audi A4 z 1998 roku (przebieg 226 tysięcy kilometrów), sprzedawca żądał 13,9 tysiąca złotych.

W podobnym przedziale cenowy była toyota corolla 1.4 VVT-i z 2000 roku. Jej cena to 14,8 tysiąca złotych. Ford Focus z 2002 roku czekał na klienta, który byłby w stanie zapłacić 16,9 tysiąca złotych. Fiata punto 1.2 (benzyna plus gaz CNG fabrycznie montowany we Włoszech) z 2006 roku był warty 17,5 tysiąca złotych. W zestawie miał m.in. ABS, centralny zamek, cztery poduszki powietrzne.

Miłośnicy skody również mieli szansę znaleźć coś dla siebie. W ofercie jednego ze sprzedawców był model fabia z 2004 roku (90 tysięcy kilometrów przebiegu) za 20 tysięcy złotych. Fiata grande punto benzyna 1.4 z 2006 roku wyceniono na 25 tysięcy złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!