Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Ireną Jarocką -Nie jestem snobką (zobacz film)

Alicja Konieczna
Irena Jarocka podczas próby z orkiestrą Filharmonii Koszalińskiej.
Irena Jarocka podczas próby z orkiestrą Filharmonii Koszalińskiej. Fot. Radosław Koleśnik
Rozmowa z piosenkarką Ireną Jarocką, gwiazdą koncertów karnawałowych w Filharmonii Koszalińskiej.

Pierwszy z koncertów karnawałowych z udziałem Ireny Jarockiej jest dziś, dwa kolejne są zaplanowane na jutro o godz. 17.30 i 20.

- Witamy w zaśnieżonym Koszalinie. Czy często występowała pani w naszym mieście?
- Bywałam tu bardzo często, mieszkałam w tym samym hotelu, dziś nazywa się "Gromada". Gdy tylko znajdę chwilę, chciałabym pospacerować po Koszalinie, przypomnieć sobie dawne lata. Na pewno wasze miasto wypiękniało, tak, jak cała Polska.

- No właśnie, po wielu latach pobytu w USA wróciła pani do kraju. Trudno było żyć za wielką wodą?
- W ciągu tych 18 lat często przyjeżdżałam do kraju, zawsze ciągnęło mnie do Polski. Dziś wiem, że tu jest moje miejsce. W Ameryce zostawiliśmy dom, mój mąż wciąż ma tam fantastyczną pracę. Przekonałam go, żeby na pół roku przyjechał do Polski, tu prowadził badania. Wierzę, że i on osiądzie w Polsce na stałe.

- A czym był dla pani pobyt na stypendium w Paryżu, na przełomie lat 60. i 70.?
- Wielką lekcją życia i śpiewania. Tam nauczyłam się, jak poruszać w świecie muzycznego biznesu. Wyjeżdżałam tuż po debiucie, wróciłam jako dojrzała piosenkarka, która wie, co chce śpiewać. Miałam szczęście występować tam u boku takich gwiazd, jak Charles Aznavour, czy Mirelle Mathieu.

- Czy to właśnie Paryż nauczył panią elegancji, z której słynie pani do dziś?
- Na pewno paryskie otoczenie dało mi wiele inspiracji. Dziś, po wielu latach mogę powiedzieć, że nabrałam dystansu do mody. Kiedyś nie wyobrażałam sobie, żeby wyjść z domu bez makijażu i szykownego ubioru, teraz zdarza mi się chodzić w dżinsach i podkoszulku. Choć muszę dodać, że scena jest dla mnie święta. Na koncerty do Koszalina przywiozłam dwie nowe kreacje.

- Czym jest dla pani śpiewanie?
- Spełnianiem siebie, ciągłym realizowaniem marzeń. Radością, gdy publiczność chce słuchać moich piosenek.

- Który ze swoich przebojów lubi pani najbardziej?
- Podczas prób z koszalińską orkiestrą zdałam sobie sprawę, jak wiele było tych piosenek. Nie potrafię powiedzieć, która jest mi najbliższa. Wszystkie lubię.

- Jaką kobietą jest Irena Jarocka?
- Zbyt wrażliwą i za bardzo przejmującą się innymi. Podobno jestem ciepłą osobą. W życiu staram się szukać pozytywnych stron, a jeśli zdarzy mi się coś negatywnego, nie tragizuję, lecz staram się wyciągnąć z tej sytuacji lekcję. Lubię uśmiechać się do ludzi, szanuję każdego. Nigdy nie byłam snobką, nie zależy mi na blichtrze i wielkim świecie. Dla mnie najważniejsze jest, żeby widzieć świat poprzez moją duszę. I dawać innym to, co we mnie jest najprawdziwsze.

Rozmawiała Alina Konieczna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo