Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pies z Koszalina trafił do Olsztyna. Odnalazł się po roku

(asia)
Tenor znów może zająć miejsce na ukochanym fotelu przytulony do swojej ukochanej pani – Sylwii Kukiełki.
Tenor znów może zająć miejsce na ukochanym fotelu przytulony do swojej ukochanej pani – Sylwii Kukiełki. Fot. Radek Koleśnik
Tenor, 2,5-letni seter irlandzki, zaginął w Koszalinie, a znalazł się... w Olsztynie. Przez dziesięć miesięcy pani Sylwia szukała swojego psa. Historia psiej wędrówki przez pół Polski brzmi nieprawdopodobnie.

Tenor zaginął się 8 lutego 2009 roku. - Zgubił się na spacerze - wspomina Sylwia Kukiełka, właścicielka psa. - Robiliśmy wszystko, co było w naszej mocy, żeby go znaleźć. Prosiliśmy znalazcę o kontakt na łamach "Głosu", listonosze dostali zdjęcia Tenora, sprawdzaliśmy w schroniskach. Przepadł jak kamień w wodę. Mąż stwierdził, że musi być gdzieś poza Koszalinem.

I była to prawda. Jednak długą trasę, którą pokonał seter, właściciele poznali niedawno. 17 grudnia rodzina pojechała po pupila do Olsztyna. Jak się tam znalazł? - Najprawdopodobniej w lutym zeszłego roku Tenora przygarnął w Koszalinie ktoś, kto mieszkał pod Słupskiem. I jemu też pies uciekł - opowiada pani Sylwia.

Dalszy przebieg zdarzeń jest już znany. Psem zaopiekował się budowlaniec, który pod Słupskiem stawiał dom.

- Po skończonej budowie wrócił z Tenorem do rodzinnej Brodnicy, ale psa musiał oddać. Zgłosiły się po niego dwie panie z Olsztyna. Po trzech dniach uznały, że nie mają siły wyprowadzać tak dużego psa - wylicza kolejne etapy podróży Tenora pani Sylwia.
Olsztynianki postanowiły poszukać nowego właściciela dla psa na portalu internetowym setery-adopcje. pl.

Osoby prowadzące portal skojarzyły, że mieszkanka Koszalina wielokrotnie ogłaszała zaginięcie psa. - Poinformowano mnie, że jest do wzięcia seter w podobnym wieku. Poprosiłam o zdjęcia, a na nich zobaczyłam właśnie Tenorka, ten jego charakterystyczny biały krawat - wspomina pani Sylwia. Nie zważając na śnieżycę rodzina pojechała kilkaset kilometrów do Olsztyna. Pies poznał właścicieli, skakał i cieszył się. W domu pobiegł od razu na swoje legowisko.

Pierwszym prezentem dla Tenora był wszczepiony pod skórę chip. Teraz pies ma swój numer identyfikacyjny, a jeśli zachce się mu uciekać, strażnik miejski lub weterynarz specjalnym urządzeniem odczytają numer i poznają adres psa. - Polecam to zrobić każdemu właścicielowi - radzi pani Sylwia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!