Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podwójna śmierć w Stargardzie. Zwłoki kobiety i mężczyzny znaleziono w mieszkaniu

Wioletta Mordasiewicz [email protected]
Stargard. Policja na miejscu tragedii.
Stargard. Policja na miejscu tragedii. Fot. Wioletta Mordasiewicz
Ciała znaleziono w czwartek rano. Ofiary to małżeństwo Danuta i Robert M. Odkrycie ich zwłok w mieszkaniu na pierwszym piętrze budynku przy ul. Tańskiego 8, było dla sąsiadów prawdziwym szokiem.

- Nic nie słyszeliśmy - mówią zaskoczeni stargardzianie. - Jej samochód stał od trzech dni na parkingu. Ale nikogo to nie dziwiło. Czasem jeździła do pracy autobusami. Ona całe dnie pracowała, wracała wieczorem.

Nieżyjąca kobieta miała ok. 50 lat. Prowadziła zakład krawiecki niedaleko stargardzkiego dworca kolejowego. Handlowała też ubraniami, które sprowadzała z Niemiec. Dlatego mówili na nią Niemka. Jej mąż był kilka lat młodszy. Ślub wzięli około 2 lat temu. Sąsiedzi nie mają o nim dobrego zdania. Opowiadają, że z mieszkania, w którym wydarzył się ten dramat, wiele razy słyszeli odgłosy awantur.

- Kiedyś jej córka pukała do nas w nocy i prosiła o pomoc, bo on rozrabiał - wspomina jedna z lokatorek bloku.

Inni opowiadają, że małżonkowie na spacerach zawsze trzymali się za ręce. Ale ostatnio byli rzadko widywani razem.

- Ona nie chciała już z nim być - opowiada sąsiadka zmarłej. - Dała mu warunek, że ma się leczyć z alkoholizmu. Nadużywał alkoholu. Był trochę szurnięty. Awanturował się. Wiem, że ją bił. Kobieta chyba miała już tego dosyć. Wiem, że chciała zacząć życie na nowo. Jej mąż miał przeszłość kryminalną. Siedział w więzieniu. Bałam się go. Bywał agresywny.

Sąsiedzi podejrzewają, że zabił on. A potem popełnił samobójstwo.

- Zadźgał ją nożem, a potem sam się powiesił - mówi jedna tamtejszych mieszkanek. - Był o nią zazdrosny. Kiedyś już biegał za nią z nożem wokół bloku. Ale ostatnio był spokój. Nie widywałam go tutaj.

Na tym etapie śledztwa nie wiadomo, kiedy dokładnie doszło do tragedii. W środę wieczorem córka nieżyjącej Danuty M. próbowała wejść do mieszkania. Nie udało się jej. Wezwała policjantów. Pokręcili się wokół bloku i odjechali. Do mieszkania weszli rano. Strażacy wyważyli okno.

- Ponoć oboje leżeli na podłodze na wznak - opowiada sąsiadka. - Ona była w koszuli nocnej, on w spodenkach. Usłyszałam, jak jeden z policjantów rozmawiał o tym z kimś przez komórkę. W środku chyba było sporo krwi. Kryminalni mieli na butach foliowe ochraniacze.

Policja i prokuratura na temat tej wstrząsającej zbrodni milczą.

- Za wcześnie na podawanie jakichkolwiek informacji - ucina Adam Szurek, prokurator rejonowy w Stargardzie. - Robimy oględziny, będziemy ustalać okoliczności tego zdarzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!