MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szpital w Kołobrzegu na drugim miejscu w kraju. I dopiero teraz zaczną się problemy

Monika Makoś [email protected]
Szpital w Kołobrzegu
Szpital w Kołobrzegu Karol Skiba
Dziennik "Rzeczpospolita" ogłosił wyniki rankingu "Bezpieczny szpital". Uczestniczyło w nim 261 placówek, czyli jedna trzecia wszystkich, które leczą w kraju. I sukces; drugie miejsce zajął Regionalny Szpital w Kołobrzegu. Co to dla niego oznacza? Duże kłopoty.

Kołobrzeską placówkę wyprzedziła jedynie - i to dosłownie o włos - olsztyńska poliklinika. - Różnica była minimalna, tylko 0,36 punktu - ujawniła nam wczoraj kulisy rankingu, zaraz po gali wręczenia dyplomów, Sylwia Szparkowska z "Rzeczpospolitej". - Zastanawialiśmy się nawet, czy nie przyznać dwóch pierwszych miejsc. Bardzo doceniamy sukces kołobrzeskiego szpitala, bo zebrali o 88 punktów więcej, niż rok temu. To bardzo dużo.

Kryteria były jasne
Szpitale oceniało podległe Ministerstwu Zdrowia Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia. - Ocenialiśmy w trzech kategoriach - wyjaśnia Sylwia Szparkowska. - Po pierwsze, zarządzanie, czyli inwestycje oraz finanse i sprzęt. Po drugie - jakość opieki, czyli między innymi certyfikaty i akredytacje. I wreszcie to, co jest najważniejsze dla pacjenta - jakość opieki; tu ważne były warunki bytowe i kadra.

Kołobrzeski szpital jest w czołówce, ponieważ zaledwie w ciągu kilku lat z placówki przeznaczonej do likwidacji zmienił się w najlepszy w regionie. Remonty, szkolenia, a przede wszystkim konsekwentnie realizowany plan wyciągnięcia placówki z długów zaowocowały sukcesem.

I jest problem
Tyle że teraz sukces może okazać się równie kłopotliwy, co poprzednie problemy z pieniędzmi. Dlaczego? - Bo w ślad za dobrą opinią przychodzi coraz więcej pacjentów, również spoza naszego powiatu, których nie ma za co leczyć - kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia jest po prostu za niski - przyznaje Janusz Olszewski, dyrektor kołobrzeskiego ZOZ-u.

Biznes, firma, praca, prawo - o tym czytaj na strefabiznesu.gk24.pl
Według dyrektora, wystarczyłyby 4 miliony złotych więcej z NFZ, a szpital nie musiałby odsyłać pacjentów i ograniczać np. liczby operacji. Sami chirurdzy mogliby wykonać tu prawie dwa razy tyle zabiegów, co teraz. W efekcie do szpitala ustawiają się kolejki, bo limity kończą się już po kilku miesiącach. Na protezę ortopedyczną czeka się nawet kilka lat. Podobnie sytuacja wygląda na okulistyce czy laryngologii.

Szpital wykorzystany w połowie
- To teraz nasz największy problem, ponieważ lekarz czy szpital nie są od wyrzucania pacjentów - komentuje Janusz Olszewski, który - jak sam mówi - zastanawia się, z czego pokryje koszty zabiegów wykonanych ponad przyznany limit tak, by znowu nie popaść w długi.

- Są oddziały, na których moglibyśmy przyjmować dwa razy więcej pacjentów niż teraz. Nowoczesny blok operacyjny mógłby pracować 10 godzin dziennie, a wykorzystujemy tylko 50 procent jego potencjału.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!