Rodzina Pawłowskich, która ma kłopoty w KSM Przylesie, dostała w czwartek na trzy miesiące lokal zastępczy do miasta. I choć Waldemar i Krystyna Pawłowscy długo się wahali, to zdecydowali w końcu, że przyjmą około 45-metrowy lokal (pokój z łazienką i kuchnią) od ratusza. W weekend przewieźli prawie wszystkie swoje rzeczy z Akademickiej, gdzie dotychczas żyli, na Batalionów. W przeciwnym razie dzisiaj trafiliby do hotelu.
Dzisiaj małżonkowie zabrali swoje ostatnie rzeczy z Akademickiej. Około godziny 9 w mieszkaniu spółdzielczym pojawili się pracownicy KSM Przylesie, by sporządzić protokół przejęcia mieszkania. Przyjechał też komornik. - Muszę dopilnować przekazania kluczy - mówił Marek Ossowski.
Czy dzisiejsza przeprowadzka oznacza koniec kłopotów Pawłowskich? Nie. Wciąż nad nimi ciąży dług w spółdzielni. To, jak nam mówił prezes KSM Przylesie, 20 tys. złotych, do tego trzeba doliczyć koszty odświeżenia 4-pokojowego mieszkania, które właśnie opuścili, oraz koszty komornicze. Należności zostaną potrącone z wkładu mieszkaniowego.
Na jaki wkład mogą liczyć Pawłowscy? Spodziewają się, że po potrąceniach zostanie im 200 tys. złotych. Ale faktyczną wysokość dopiero wyliczy spółdzielnia. - Teraz musimy się tym zająć - mówią. - I dalej będziemy walczyć w sądzie o przywrócenie nas w poczet członków spółdzielni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?