Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozerwane usta, zmiażdżone palce, zasypany chłopiec. Podczas pracy w rolnictwie wydarza się mnóstwo wypadków

Anna Miszczyk [email protected]
Fot. Radosław Brzostek
Najwięcej niebezpiecznych prac fizycznych wykonuje się w rolnictwie. I właśnie w tym sektorze gospodarki jest najwięcej wypadków śmiertelnych.

Praca w polu i zagrodzie, wbrew pozorom wcale nie jest zdrowa i bezpieczna. Europejska Agencja Zdrowia i Bezpieczeństwa w Pracy (OSHA) podaje, iż to właśnie w rolnictwie głęboko zakorzeniły się złe praktyki związane z ryzykowaniem utraty zdrowia i życia. Duży wysiłek fizyczny, z którym niewątpliwie mamy do czynienia, oznacza też duże ryzyko schorzeń.

Dźwiganie ciężarów, niewygodne pozycje, praca w pyle, narażenie na hałas i wibracje czy praca ze zwierzętami - która wiąże się z możliwością zachorowania na choroby odzwierzęce - to wszystko wpływa na zdrowie rolników.

Według badań, około 80 proc. osób zatrudnionych w rolnictwie ma schorzenia układu mięśniowo-szkieletowego. Są one częste w ogrodnictwie oraz sektorach owocowym i warzywnym, gdzie większość prac ręcznych wiąże się z wykonywaniem dużej ilości czynności powtarzalnych.

Na przykład w trakcie zbiorów truskawek, porzeczek czy borówek, pracownicy zmuszeni są do wielogodzinnego klęczenia lub pracy w pochyleniu.

Zmieniaj pozycję, rób przerwy

Dysfunkcje szyi i kończyn górnych związane z pracą, które mogą powodować drętwienie, uczucie mrowienia i opuchnięcia, często zdarzają się w pracy przy: liniach sortowniczych i stanowiskach kontroli, zbiorach roślin okopowych i przetwórstwie drobiu.

Ryzyko wystąpienia schorzeń można jednak zmniejszyć. Jak? Poprzez częstą rotację pracowników na poszczególnych stanowiskach (pozwala to im zmienić pozycję ciała), systematyczne przerwy w pracy oraz dobrze zaprojektowane stanowisko pracy i wyposażenie.

Nie wszystko jest dla dzieci

Do wysokiej liczby urazów może przyczyniać się to, iż do pracy w rolnictwie coraz częściej przyjmowani są ludzie przypadkowi, pracownicy sezonowi lub imigranci zarobkowi, a także osoby, które przekroczyły wiek emerytalny oraz dzieci.

- W ubiegłym roku w 14 przypadkach stwierdziliśmy zatrudnianie dzieci przy pracach im wzbronionych, 32 dzieci przebywało zaś w strefach zagrożenia - mówi Grażyna Pawlata-Ich, nadinspektor pracy z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Szczecinie.

Groźne wypadki

O tym, jak bardzo jest to niebezpieczne, przekonał się przed laty ojciec 5-letniego Roberta. Na podwórzu podłączył kombajn ziemniaczany do ciągnika i uruchomił napęd, by zlokalizować usterkę. Syn podszedł do niezabezpieczonego (bez osłony) wałka odbioru mocy, a ten go wciągnął. Maszyna złamała dziecku rękę, rozerwała nogę, podziurawiła przełyk i rozdarła usta.

Inny chłopiec, gdy pomagał ciąć rośliny sieczkarnią z ręcznym napędem, włożył prawą rękę pomiędzy jej tryby. Stracił trzy palce.
Przysypany 14-latek zginął

Kolejna tragedia z Zachodniopomorskiego: 8-letnia Karolina była na polu z ojcem, który prasował słomę.

- Po zapchaniu się prasy, ojciec nie wyłączając napędu wysiadł z ciągnika. Karolina także wysiadła za ojcem. W pobliżu prasy poślizgnęła się na słomie i jej ręka dostała się pomiędzy koła zębate. Straciła dwa palce (wskazujący i środkowy) prawej ręki - mówi Grażyna Pawlata-Ich.

Przed kilkoma laty na polu kukurydzy pracowały 24 osoby. Zaczął padać deszcz, pracownicy zeszli z pola i grupkami szli do wiosek. Część osób schowała się pod drzewem, trzymając w rękach metalowe narzędzia. 10 osób (w wieku od 14 do 20 lat) poraził piorun. Skończyło się na szczęście na lekkich urazach i szoku psychicznym.

Do tragedii doszło przed dwoma laty. 14- i 17-letni pracownicy czyścili wnętrze silosu zbożowego.

- Prace wykonywali samodzielnie, bez nadzoru i bez pomocy. Nie otrzymali również środków zabezpieczających przed upadkiem z wysokości (szelki z linką) - mówi Grażyna Pawlata-Ich. - Resztki zboża (tzw. nawis) osunęły się. Młodszy pracownik zsunął się do leja spustowego wraz ze zbożem i został zasypany. Zginął.

Nie wszyscy chcą rozmawiać

W pierwszym kwartale tego roku inspektorzy z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Szczecinie przeszkolili prawie półtora tysiąca rolników, jak pracować, aby nie zagrażało to ich życiu i zdrowiu. Uczulili też rolników na bezpieczeństwo dzieci i młodzieży, które często pomagają rodzicom w gospodarstwie.

Nie zawsze takie szkolenia i wizyty są mile widziane. W 2008 roku prawie stu rolników nie zgodziło się, by wejść na ich teren i ocenić, czy pracuje się tam bezpiecznie. Nie chcieli też słuchać żadnych rad. A może warto?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!