Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontrowersje wokół wypadku policjantów z mieszkańcem Białogardu. Sąd uznał, że winny jest cywil

(qba)
Fot. Radek Koleśnik
Paweł Walkowski z Białogardu jechał do znajomego. Włączył kierunkowskaz, zerknął w lusterko - opowiada - i zaczął skręcać w lewo. Nagle, z tyłu, uderzył w niego z ogromnym impetem radiowóz. Dziś sędzia uznał, już ostatecznie, że winę ponosi... Walkowski.

OPINIA EKSPERTA

OPINIA EKSPERTA

Krystian Nakielny, rzeczoznawca samochodowy i ruchu drogowego:

- Kierowca skręcający w lewo musi się upewnić, że żaden pojazd nie jedzie z przeciwka. Musi także być pewien, że żaden pojazd go właśnie nie wyprzedza. Tak, musi więc zachować podczas manewru skręcania w lewo szczególną ostrożność. Zamiar skrętu należy zasygnalizować dużo wcześniej. Pamiętajmy, że kierunkowskaz nie jest dla nas, ale przede wszystkim dla innych użytkowników dróg. To właśnie im dajemy znak, że chcemy skręcić. Jeśli już jednak jedziemy z włączonym kierunkowskazem, nikt nie ma prawa nas wyprzedzać z lewej strony. Może to jednak zrobić z prawej strony. Wyprzedzanie zaraz za przejściem dla pieszych jest dozwolone. Pod warunkiem, że na jezdni nie ma wymalowanej linii ciągłej.

(not. qba)

- Bez upewnienia się, że możesz skręcić w lewo, tego manewru wykonać nie wolno - tłumaczył sędzia Bogdan Lewandowski, podtrzymując wyrok pierwszej instancji. Dzisiejsza rozprawa toczyła się w Sądzie Okręgowym w Koszalinie. Była rozprawą odwoławczą. W Białogardzie Walkowski też przegrał.

Kara za to zdarzenie nie jest wysoka - 200 zł grzywny i koszty postępowania. Razem 410 złotych. Konsekwencje będą jednak dużo większe. Walkowskiemu nikt nie zwróci pieniędzy za rozbity samochód, a dodatkowo straci wszystkie ulgi za ubezpieczenie OC. Bo policja będzie mogła teraz z jego ubezpieczenia kupić nowy radiowóz. Tamten został doszczętnie zniszczony.

Do wypadku doszło 13 marca 2008 roku. - Syn jechał powoli, bo tam przecież jest sporo skrzyżowań, przejścia dla pieszych, duży sklep - opowiada Michał Walkowski, ojciec Pawła. Syna nie było na rozprawie. Musiał wyjechać w ważnych sprawach rodzinnych. - Kierunkowskaz włączył, co potwierdzają biegli. Został uderzony w bok, gdy był już prawie na wjeździe na teren prywatny. Wydawałoby się więc, że sprawa jest jasna, a winny może być tylko jeden, czyli uderzający z tyłu. A tu proszę, zrobiono z Pawła sprawcę wypadku - komentował.

Miejsce wypadku

Daniel Morzuch, adwokat Walkowskiego, też był zaskoczony. - Paweł Walkowski cały czas podkreślał, że jechał wolno, włączył kierunkowskaz dużo wcześniej, a radiowóz musiał jechać bardzo szybko, bo przecież uderzając, przesunął o kilka metrów ważącego prawie 2 tony amerykańskiego plymoutha - mówił. Dodajmy, że policyjny ford zatrzymał się dopiero na drzewie i nadawał się tylko do kasacji.

To nie przekonało jednak sędziego. - Wyrok pierwszej instancji zostaje utrzymany w mocy, jest prawomocny, a uzasadnienie zostanie sporządzone w ciągu 7 dni - zakończył.

- Będziemy pisać wszędzie, bo to jest niesprawiedliwość. Jeszcze dziś napiszę do Rzecznika Praw Obywatelskich, później do ministra sprawiedliwości. Jestem pewien, że gdyby w syna wjechał zwykły samochód, nie byłoby tej rozprawy, a mandat dostałby na miejscu ten drugi - pokręcił głową Michał Walkowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!