Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chiny - muzyka i fajerwerki to przepustka do nieba

Paweł Chara z Dębna, gazetalubuska.pl
W podróży jak i w życiu pojawiają się sytuacje nieprzewidywalne. Po przylocie okazało się że chiński Nowy Rok najciekawiej celebrowany jest w okolicach Pekinu i w prowincji Guizhou.

Postanowiłem się tam wyprawić. Podróżowałem przez kraj, w którym ludzie oddawali się bez reszty noworocznym szaleństwom, co trwa około dwóch tygodni.

Dzięki temu przebywałem w kilku miejscach, począwszy od stolicy, kończąc na wioskach. W kilku miejscach wiedziałem, że jestem niecodziennym gościem, gdyż zatrzymywano pochód, by zrobić ze mną zdjęcia. Wszędzie było ciekawie, ale to co zobaczyłem w prowincji Guizhuou przeszło to moje wyobrażenie.

Prowincja Guizhu to również jeden z moich celów. Aby do niej dotrzeć i mieszkać z tą dość liczną grupą etniczną, trzeba pokonać wiele kilometrów, najczęściej pieszo, bo tylko w ten sposób można dotrzeć tam, gdzie życie płynie tak, jak dawniej, "Prawdzie Chiny" oraz lud Mioao to jeden z zakładanych przeze mnie celów.

Miao zamieszkują w południowych Chinach. Ta mniejszość, która sama siebie określa mianem Hmong, za swoją ojczyznę uważa wyżynę tybetańską, jako że lud ten rozszedł się po wielu rożnych terenach górskich.

Każdy z nich wykształcił osobne style wykonywania tradycyjnych ozdób, przede wszystkim ze srebra, (Miao wierzą, że srebro chroni przed duchami) oraz wymyślne hafty.
Stało się. Piękna prawdziwa chińska wioseczka, rozrzucona po obu stronach rzeki. Około 40 domów wykonanych w tradycyjny sposób, całe z drewna. Na każdym wiszą pęki pozwiązywanej kukurydzy, które pięknie kontrastują z zestarzałym, ciemnym, prawie czarnym drewnem. Ludzie, bardzo mili, z zaciekawieniem spoglądają na przybysza z wielkim plecakiem i podśmiechują się z tego wynalazku...

Dziękuję GBS-bank, oraz Nikon Polska. Bez ich pomocy nie dotarłbym tutaj.

Podróżując na południe, głodny i lekko zmarznięty dotarłem do wioseczki na wskroś cichej. Tylko z jednego miejsca dobywały się dźwięki. Po chwili zobaczyłem dziesiątki osób i rozstawione stoły z jadłem, a głodny byłem poważnie. Zatrzymałem się jednak, by posłuchać wspanialej muzyki wydobywającej się z nieznanych mi trąbek. Grały na nich cztery osoby, w tym dwie krótkie i dwie długie trąbki, ale na zmianę.

Po kilku minutach jednak nie wytrzymałem i zszedłem kilkanaście stopni w dół. Nie wiedząc, czego się spodziewać, zacząłem badać teren i ludzi wokół mnie. Gdy niepewnie wysunąłem aparat z torby i zrobiłem pierwsze zdjęcie, na to podniósł się ze stołka jeden z biesiadników grających na trąbce i zamaszystym ruchem pokazał mi miejsce przy stole. Nagle zaczęło być bardzo głośno, ale nie od muzyki, a od petard. Okazało się, że jestem na pogrzebie!!!!

Taka tu tradycja. Piją i jedzą wszyscy kilka dni, a muzyka i fajerwerki to pewnego rodzaju przepustka do nieba...!!!!

Tylko w święta lub na śluby dzieci, mężczyźni i kobiety narodu Miao ubierają się w tradycyjny strój oraz ozdoby, m. in. srebrną biżuterię. Grają na instrumencie Lusheng i tańczą. Przysłowie narodu Miao mówi: "Jeśli nie będziesz grał na Lusheng, nie będziesz miał obfitych plonów". Praktycznie z tego wywodzi się Lusheng, który jest bardzo ważną częścią życia tego ludu. W 2006 roku, sztuka robienia Lusheng narodu Miao, została umieszczona na Narodowej Liście Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Chin.

Źródło:

Chiny także od święta - gazetalubuska.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!