Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pas startowy na chemicznej bombie

Inga Domurat [email protected]
Władysław Błaszczyk z wydziału ochrony środowiska w świdwińskim starostwie, pokazuje na monitorze komputerowym lokalizację mogilnika na pasie startowym.
Władysław Błaszczyk z wydziału ochrony środowiska w świdwińskim starostwie, pokazuje na monitorze komputerowym lokalizację mogilnika na pasie startowym. Piotr Czapliński
Pod pasem startowym świdwińskiego lotniska leży 15 ton najbardziej niebezpiecznych substancji chemicznych!

O tym fakcie Dowództwo Sił Powietrznych dowiedziało się od nas wczoraj. I teraz ma problem.

To właśnie tu - w Świdwinie - mogą lądować wszystkie maszyny natowskie, m.in. samoloty F-16 oraz najcięższe na świecie samoloty transportowe. Jak do tego doszło, że na truciźnie wybudowano jeden najważniejszych z punktu widzenia strategii obronnej pas startowy w kraju?

Mogilnik pod betonem
Mogilnik, czyli miejsce do magazynowania substancji najbardziej toksycznych i niebezpiecznych, zlokalizowano tu jeszcze w latach 70-tych. Bo na terenie oddalonym o kilka kilometrów od Świdwina, najpierw był PGR, a dopiero później pas startowy; gospodarstwo z Niemierzyna około 10 ton przeterminowanych owadobójczych i grzybobójczych środków chemicznych składowało w dwóch poniemieckich betonowych zbiornikach na głębokości ok. 5 metrów. Tuż obok, w piwnicy o wymiarach 4 na 5 metrów, zgromadziło 5 ton opakowań po nich. Całość zasypano i zabetonowano - zresztą zgodnie z ówczesna procedurą "utylizacji" toksycznych odpadów.

To pewna lokalizacja
Świdwińskie lotnisko istnieje od 1953 roku. Przed 30 lat sąsiadowało z pegeerem, by tuż po stanie wojennym przejąć ziemie po zlikwidowanym gospodarstwie i zacząć rozbudowę.

- Coś nie chce mi się wierzyć w ten mogilnik - mówi nam pan Jan ze Świdwina, który przed laty pracował przy rozbudowie. - W 1984 kopaliśmy naprawdę głęboko. I jakoś nie pamiętam, byśmy na cokolwiek się natknęli.

- Ta lokalizacja jest pewna - przekonuje Władysław Błaszczyk, naczelnik wydziału ochrony środowiska w świdwińskim starostwie. - Ustalały ją niezależnie dwa inspektoraty - sanitarny oraz ochrony środowiska. Dysponujemy też mapką... Jednego tylko nie wiemy, nie mamy pojęcia, czy ten mogilnik dziś jest jeszcze szczelny, czy trucizna nie przedostaje się do wód gruntowych. I nie możemy tego sprawdzić, bo na teren wojskowy nie mamy wstępu.

Armia nic nie wie
Ale to nie koniec sensacji; do wiedzy o istnieniu mogilnika nie przyznaje się Dowództwo Sił Powietrznych! - Nic o tym nie wiemy - informuje ppłk Wiesław Grzegorzewski, rzecznik prasowy Dowództwa Sił Powietrznych. - Nie wiedzieliśmy o istnieniu mogilnika podczas rozbudowy lotniska w 1984 roku i tym bardziej takie informacje do nas nie dotarły podczas ostatniego jego unowocześniania w 2005 roku. Po waszym telefonie wyjaśnianiem sprawy zaraz zajmie się pułkownik logistyki - usłyszeliśmy.

Czy to możliwe? Czyżby gmina oddając wojsku zimie po PGR nie przekazała dokumentacji technicznej? Dziś - za naszą sprawą - o mogilniku pod lotniskiem wojsko już wie.

- Gdy sami ustalimy, że trucizna jest pod pasem startowym, to ja usuniemy - kwituje rzecznik Grzegorzewski.

Niewiedza kosztuje
Składowiska trucizn mają zniknąć z Polski do 2010 roku. Koszt likwidacji jednego mogilnika to co najmniej kilkaset tysięcy złotych. Ale to i tak nic w porównaniu z wydanymi milionami na modernizację świdwińskiego lotniska, w tym pasa startowego, który, jak wszystko na to wskazuje, trzeba będzie ryć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!