nasz komentarz
nasz komentarz
Wielokrotnie apelowaliśmy, żeby oddawać krew, bo ratuje ludzkie życie. Tymczasem niektórzy z nas, choć są całkowicie zdrowi, nie mogą pomóc innym. Kto ma rację? Ci, którzy chcą pomóc? Czy lekarze, którzy - być może nadmiernie w tym przypadku - troszczą się o nasze życie?
CEZARY SOŁOWIJ
- Chciałam oddać krew dla koleżanki, która czeka na operację. Mam rzadką grupę 0 RH-. Stan zdrowia koleżanki zagraża jej życiu. Mogłam skłamać, ale napisałam, że jestem lesbijką. Choć jestem całkowicie zdrowa i mam wszystkie badania, lekarz mi powiedział, że nie może pobrać krwi. Czy jestem gorszym gatunkiem człowieka? - denerwuje się kobieta (dane do wiadomości redakcji).
W koszalińskim oddziale Regionalnego Centrum Krwiodawstwa w Szczecinie usłyszeliśmy, że takie zachowanie lekarza wynika z rozporządzenia ministra zdrowia. Mówi ono o eliminowaniu osób, które ze względu na zachowania seksualne należą do grupy podwyższonego ryzyka zakażenia chorobami mogącymi przenosić się drogą płciową.
Wśród 40 pytań ankiety, w której są m.in. pytania o choroby przewlekłe, przeszczepy, wizyty w dalekich krajach, jest też pytanie o to, czy potencjalny krwiodawca ,,był narażony na ryzyko zakażenia". Jak czytamy dalej, ryzyko zakażenia się chorobami wynika przede wszystkim z kontaktów seksualnych: pomiędzy mężczyznami, z przygodnymi partnerami i w celach zarobkowych. Dlatego za narażonych na ryzyko zakażenia są uważani homoseksualiści, ale też osoby heteroseksualne mające przygodnych partnerów.
- Przy najmniejszym podejrzeniu, że krew może nie być przydatna, rezygnujemy z takiej osoby - przyznaje Tadeusz Gębka, kierownik koszalińskiej placówki.
- Wolimy na zimne dmuchać - potwierdza Henryk Rzechuła, zastępca dyrektora szczecińskiego centrum. - Pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie ustalić i przewidzieć. A lekarze odpowiadają za pobraną krew.
Jak tłumaczą medycy, po każdym pobraniu krew jest badana pod kątem zakażenia chorobami wenerycznymi, wirusem HIV, żółtaczką zakaźną B i C. - Jeżeli wyniki są dodatnie, to krew zostaje zniszczona - tłumaczy doktor.
Ale nie zawsze badanie wykaże, że dana osoba jest zakażona. Chodzi o tzw. okienko serologiczne. Na czym to polega? Od momentu zakażenia do czasu, kiedy można je wykryć w laboratorium, upływa kilka dni. - Jeżeli w tym czasie zgłosi się do nas zakażony i odda krew, to testy laboratoryjne tego nie wykażą. I co wtedy? - pyta Tadeusz Gębka. - Zależy nam na tym, aby krew była maksymalnie bezpieczna.
Dlatego z wielką ostrożnością przyjmę Rumuna lub Bułgara, bo wiadomo, jakie tam są warunki sanitarne. Tak samo postąpię nawet wobec Polaka mieszkającego na Wschodzie - podkreśla.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?