Oddział położniczy jest zamknięty. Powód: podejrzenie obecności gronkowca złocistego.
- W sobotę już nie dało się wejść - opowiada nam młody mężczyzna, którego żona leżała na porodówce. - Zamknęli oddział z czterema kobietami czekającymi na poród. Pielęgniarki biegały ubrane w jednorazowe fartuchy. Na buty wciągnęły pokrowce. Żona najpierw usłyszała, że zostanie wypisana do domu, ale kiedy zaprotestowaliśmy, bo termin jej porodu minął, została wysłana do szpitala w Koszalinie.
Od soboty w kołobrzeskim szpitalu odebrano tylko jeden poród. - Akcja porodowa rozpoczęła się już w karetce. Nie mieliśmy wyjścia - mówi dyrektor Janusz Olszewski. Trzy czekające pacjentki trafiły do Koszalina. Białogardu i Gryfic.
Alarm podniesiono zaraz po tym, gdy do szpitala trafił noworodek urodzony tu 27 lutego. - Na jego skórze wykryto kolonizację gronkowca złocistego - mówi Barbara Hok, dyrektor kołobrzeskiego sanepidu. Szpital objął nadzorem wszystkie noworodki, które przyszły na świat po tym terminie. Jak szybko ustalono, jest ich 49. Ich mamy to najczęściej mieszkanki Kołobrzegu i okolicy. - Staramy się kolejno docierać do rodziców, prowadzimy rozmowy, zalecamy zwrócenie uwagi na ewentualne, niepokojące objawy - mówi Janusz Olszewski.
Do szpitala trafiło już czworo dzieci, u których stwierdzono niewielkie zmiany skórne. Szczegółowe badanie ma wykazać, czy ich przyczyną jest gronkowiec.
Więcej we wtorek w papierowym wydaniu Głosu Koszalińskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?