Jad z plakatu

Działo się to w sercu największego koszalińskiego osiedla.

- To musieli przykleić w nocy, bo wieczorem szłam i była tu reklama kuchenek - mówiła nam Zofia Stępień, emerytka z Koszalina. - Jestem zbulwersowana, jest mi wstyd, nie wiem co mam powiedzieć - drżała.

Na miejscu byliśmy wczoraj rano. Wezwaliśmy policję. Funkcjonariusze przyjechali po 30 minutach. Po około godzinie był już także technik policyjny, który zaczął fotografować i mierzyć plakat. Wokół zebrało się sporo mieszkańców. - Niech tych malarzy szlag trafi. To wstyd dla miasta - powiedział Kacper Osiecki, mieszkaniez pobliskiego bloku. - To hańba. To się nie mieści w głowie. Tych gówniarzy muszą złapać i przykładnie ukarać - denerwowała się Krystyna Kutkowska.

opinia

opinia

Ryszard Gąsiorowski, prokurator Prokuratury Okręgowej w Koszalinie:

Według mnie w tym wypadku ma zastosowanie artykuł 257 Kodeksu karnego. Mówi o tym, że ten, kto znieważa grupę ludzi lub pojedynczą osobę z powodów rasowych, etnicznych lub wyznaniowych podlega karze więzienia do lat trzech. Co ważne jest to przestępstwo ścigane z urzędu. Policja ma prawo i obowiązek się tym zająć.

Nie dość, że już sam plakat był skandaliczny, jego twórcy poszli jeszcze dalej i prowokacyjnie powiesili go na płocie otaczającym tereny kościoła pw. Św. Ducha w Koszalinie. Proboszcz Kazimierz Bednarski był także oburzony. - Jako człowiek, jako ksiądz, protestuję przeciwko czemuś takiemu. Polska zawsze chlubiła się tolerancją. A może to jakaś prowokacja?...

Maciej Łapiński, minister w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, (podobizna prezydenta także widnieje na plakacie) był wstrząśnięty. - Nie spotkałem się z czymś takim jeszcze nigdy. Antysemityzm jest naszemu prezydentowi zupełnie obcy. Ta sprawa musi mieć swój oddźwięk w prokuraturze - komentował na gorąco.

Mariusz Łyszyk, rzecznik koszalińskiej policji, zapewniał, że tak właśnie będzie. - Już wszczęliśmy postępowanie. Kto znieważa organy państwa, podlega karze nawet dwóch lat więzienia.

Udało nam sie ustalić, kto może stać za tym skandalicznym wybrykiem. Okazało się, że wieczorem w galerii Scena w Koszalinie organizowana była wystawa prac Petera Fussa. To artysta z Trójmiasta, kryjący się pod pseudonimem, tworzący właśnie takie, skandalizujące obrazy. - Potwierdzam, to jest plakat, który wyszedł spod ręki pana Petera Fussa - przyznał Ryszard Ziarkiewicz, szef Sceny. - Ale to nie my przyklejaliśmy go. To zrobili jego ludzie. Nie mam z tym więc nic wspólnego. Czy mi się to podoba? To właśnie w stylu Petera. Na wystawie go nie będzie, bo on się nigdy nie ujawnia. Taki jest styl street-artu, czyli sztuki ulicznej - podsumował Ziarkiewicz, który akurat wracał z Trójmiasta. Wielce więc prawdopodobne, że policja także go przesłucha.