Przy okazji "nowe" władze całkowicie odcięły się od poprzedników. Spotkanie z zaniepokojonymi sytuacją w klubie fanami odbyło się w miniony poniedziałek.
Przybyło na nie ok. 20 kibiców biało-zielonych, a spółkę Piłka Ręczna Koszalin reprezentował nowy prezes (wcześniej wiceprezes) Maciej Kamiński oraz kierownik drużyny Ireneusz Błaszczyk. W imieniu zawodniczek wypowiadała się Aleksandra Kobyłecka, która już na początku poinformowała, że klub zaczął spłacać zaległości wobec nich.
- Ufamy im, dlatego żadna z dziewczyn, które zagrały na turnieju, nie odejdzie do końca września. Jeżeli do tego czasu zarząd nie spłaci zobowiązań wobec nas - może się to zmienić - podkreśliła piłkarka, dodając, że nie może wypowiadać się w imieniu nieobecnej Sylwii Matuszczyk.
Ta, jak już informowaliśmy, jest wolną zawodniczką, gdyż związek rozwiązał jej kontrakt z winy klubu. - Nie jest jednak prawdą, że już podpisała kontrakt gdzie indziej. Dlatego, gdy tylko odpocznie po powrocie z Portugalii (reprezentowała Polskę w Akademickich Mistrzostwach Europy - red.), siądziemy do rozmów i zrobimy wszystko, żeby została u nas - zapowiedział Ireneusz Błaszczyk.
Nawet jeśli reprezentacyjną kołową uda się zatrzymać w Koszalinie, to skład zespołu wciąż będzie niepełny. To także niepokoi kibiców, którzy chcieli wiedzieć, jak poradzą sobie z tym nowe władze. W odpowiedzi usłyszeli tylko, że na tym etapie przygotowań do rozgrywek klub ma ograniczone możliwości pozyskania nowych zawodniczek i być może zespół zasilą jakieś juniorki. Trwają też starania o utrzymanie dotychczasowych i pozyskanie nowych sponsorów, ale tu również nie padły konkrety.
Pod znakiem zapytania stoi występ w europejskich pucharach, na który zadłużonego klubu nie stać. Problem w tym, że za wycofanie się z międzynarodowych rozgrywek grozi 10 tys. euro kary. - A to i tak mniej niż organizacja meczu, bo to z kolei koszt 50-60 tysięcy złotych - uświadamiał Ireneusz Błaszczyk. - Do tego czasu zostało jednak kilka miesięcy, dlatego nie podjęliśmy jeszcze ostatecznej decyzji.
"Prezes Wojciech Kukliński o wszystkim decydował, narzucał. My wcześniej mieliśmy niewiele do powiedzenia" - takie słowa z ust kierownika i nowego prezesa padały podczas spotkania wielokrotnie, a panowie próbowali sprawiać wrażenie, jakby przez ostatni rok w klubie ich po prostu nie było. Na temat ewentualnych rozliczeń i pociągnięcia do odpowiedzialności poprzedniego prezesa nie powiedzieli natomiast ani słowa.
Kibice za to niepokoili się faktem, że Wojciech Kukliński, choć ze spółki odszedł, wciąż ma wpływy w fundacji będącej jej właścicielem. - Jaką mamy pewność, że nie będzie próbował położyć ręki na pieniądzach dla drużyny - pytali, ale Maciej Kamiński uspokajał. - Pieniądze od sponsorów płyną bezpośrednio do spółki, nie do jej właściciela - zapewniał.
Ogólnie jednak prezes PRK bardzo rzadko zabierał głos w dyskusji, a wypowiadał się niemal wyłącznie kierownik drużyny.
- Kolega stoi cicho, jakiś taki przestraszony. Może powinniście zamienić się funkcjami - zaproponował jeden z kibiców. W jego obronie stanęli jednak inni fani. - Poprzedni prezes mówił dużo i wszędzie, ale nic z tego nie wynikało - argumentowali.
Na spotkaniu obecni byli także przedstawiciele Klubu Uczelnianego AZS Politechnika Koszalińska. Przypominali m.in. o zobowiązaniach spółki wobec siebie, jako mniejszościowego udziałowca oraz o toczących się sprawach sądowych.
- Teraz wszyscy jesteśmy już razem i powinniśmy wspólnie walczyć o ten klub - apelowała o jedność Aleksandra Kobyłecka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?