16 maja w Warszawie rodzice będą domagać się sprawiedliwości dla siebie i swoich dzieci

Materiał informacyjny FIRE-RAM

Rodziny z całej Polski zjednoczą się 16 maja 2024 roku na Alejach Ujazdowskich przed Kancelarią Premiera w Warszawie, aby wyrazić ból setek tysięcy niewinnych dzieci, które cierpią z powodu odebrania im prawa do miłości do drugiego rodzica. Miłości, która jest ich naturalną potrzebą i podstawowym prawem, bez którego cierpią w ciszy czterech ścian własnego domu.

16 maja 2024 r. o godzinie 12:00 Aleje Ujazdowskie i okoliczne miejsca Warszawy staną się areną tysięcy rodziców, którzy z bólu i bezradności, że nie są w stanie pomóc własnym dzieciom, będą domagali się, aby ból i krzyk niewinnych dzieci, usłyszały w końcu instytucje (sądy, prokuratura, policja, mops itd.).

- Dobro dziecka jest teraz tylko pustym sloganem, za którym kryje się krzywda, płacz i cierpienie - mówi Hubert Nartowicz, współorganizator protestu. - Ojcowie, matki, babcie, dziadkowie będą prosić również wszystkich obywateli, aby pomogli im w tej nierównej i okrutnej walce.

Tego dnia rodzice upomną się o sprawiedliwość, która w dzisiejszych czasach stała się również fikcją.

- Ojcowie fałszywie oskarżani są o przemoc, molestowanie, gwałt, na podstawie samych domniemań i pomówień – mówi Hubert Nartowicz. - Odbiera się im całe ich życie, miłość do dzieci, stają się niczym dla systemu. Mają tylko płacić alimenty i nie upominać się o nic, wyrywa się im serce i pozbawia możliwości kochania własnych dzieci.

Główne hasła przewodnie protestu - "Stop Alienacji Rodzicielskiej", "Stop dyskryminacji ojców w sądach rodzinnych", "Stop niszczeniu więzi przez sądy rodzinne" czy „Pomówienie to nie wyrok” - jasno wyrażają postulaty uczestników. W proteście wezmą udział zarówno mamy, które borykają się z trudnościami w utrzymaniu kontaktu z dziećmi, jak i ojcowie, którzy często są marginalizowani w procesach sądowych dotyczących opieki nad dziećmi. Po zgromadzeniu się przed Kancelarią Premiera, uczestnicy przemaszerują ulicami Warszawy w Marszu dla Sprawiedliwości, manifestując swoje pragnienie zmiany sytuacji rodziców w Polsce. Po marszu odbędzie się godzinny protest przed Ministerstwem Sprawiedliwości, gdzie uczestnicy będą domagać się konkretnych działań ze strony władz w celu zakończenia praktyk prowadzących do alienacji rodzicielskiej oraz dyskryminacji ojców w sądach rodzinnych, wprowadzeniem powszechnie stosowanej pieczy naprzemiennej, jak w Norwegii, Danii, Francji, Belgii, Szwecji od lat 90-tych oraz pilnej konieczności wprowadzenia realnej penalizacji utrudniania i nie realizowania kontaktów z dziećmi.

Rodzice jednoznacznie postulują przyjęcie senackiego druku 63 oraz wprowadzenie pieczy naprzemiennej, co umożliwiłoby równomierne uczestnictwo obu rodziców w życiu dziecka. Wsparcie dla tych postulatów ma być również poparte penalizacją niewykonywania postanowień sądów w zakresie kontaktów z dziećmi, co stanowi obecnie narastający problem dla wielu rodziców..

W sprawach rodzinnych niezwykle istotny jest upływający czas. Opieszałość sądów i marginalizacja roli ojca w życiu dzieci pozbawiają szans na sprawiedliwy proces i na utrzymanie więzi z dziećmi.

Facebookowe grupy dla kobiet pełne są porad, jak skutecznie pozbyć się kontaktów dzieci z ojcem i niestety są to bardzo skuteczne porady, gdyż w obecnym stanie prawnym brak jest skutecznej ochrony dla prawa dzieci do kontaktów z obojgiem rodziców. Protestujący rodzice wyrażają nadzieję, że ich głos zostanie usłyszany przez polityków i sędziów oraz że władze podejmą konkretne kroki w celu poprawy sytuacji rodziców i dzieci w Polsce.

W czasie trwania Protestu Rodziców nie zabraknie przemówień osób ze świata nauki, prawa oraz celebrytów, których ten problem w jakiś sposób dotyka.

Organizatorami protestu są ruchy społeczne: Alienowany Tata oraz Strajk Ojców Online.

- Najważniejszym skutkiem problemów, jakie nas dotykają, jest krzywda niewinnych dzieci – mówi Hubert Nartowicz. - Cierpią dzieci, którym zabiera się drugiego rodzica, prawo do wyrażania miłości i poczucie bezpieczeństwa. Dzieci te wychowują się jako półsieroty, co odbija się na ich całym życiu. Skutkiem często są problemy lękowe, depresje czy nerwice. Rodzic, przy którym jest miejsce zamieszkania dziecka (prawie zawsze matka), wykorzystuje swą „przewagę” i wsparcie systemu, czyli wszystkich instytucji (przez policję, ośrodku pomocy społecznej, prokuratury, sądy itd.), aby skutecznie izolować dziecko (dzieci) od drugiego rodzica.

Jak podkreśla Hubert Nartowicz, przeważnie ojciec dostaje jakieś „ochłapy”, tzw. kontakty (gdzie może zobaczyć dziecko kilka lub kilkanaście godzin w tygodniu). Niestety, często te założenia nie są w ogóle realizowane, pomimo postanowienia sądu.

- Tymczasem takiej matce nie można nic zrobić, można jedynie złożyć wniosek o ukaranie karą pieniężną, która w rzeczywistości wygląda tak, że nie przynosi żadnych rezultatów – mówi Hubert Nartowicz. - Dziecko traci więź z drugim rodzicem (przeważnie ojcem), przez ciągłą manipulację ze strony matki i jej rodziny, kontakt się urywa i zostaje półsierotą. Gdy dorasta przeważnie w głowie ma obraz tego rodzica jako najgorsze zło na świecie i nie chce mieć z nim kontaktu. Rodzic, przy którym jest dziecko, robi to wszystko celowo, z nienawiści, z chęci zysku, traktuje własne dziecko jako narzędzie i świadomie je krzywdzi. Znęca się nad dzieckiem psychicznie, ponieważ dziecko w pierwszej fazie bardzo tęskni, kocha i potrzebuje drugiego rodzica. Więź ta jest zrywana nagle, co jest wielkim szokiem emocjonalnym dla dziecka. Chcemy uświadomić ludziom, czym jest Alienacja Rodzicielska – dodaje Hubert Nartowicz.

Jak podkreśla organizator protestu, ojcowie często są dyskryminowani w sądach i we wszystkich instytucjach.

- Bardzo cierpią, gdyż tracą to, co kochają najmocniej na świecie – mówi Hubert Nartowicz. - Zabiera się im ich własne dzieci, co jest zbrodnią. Zdarza się, że nie wytrzymują bólu i cierpienia, spowodowanego tęsknotą za dziećmi i świadomością, że dzieje się im krzywda, a oni są bezradni. Popełniają samobójstwo. Tego bólu nie da się opisać słowami. Sam jestem alienowanym ojcem i to, co przeszedłem i przechodzę, zrozumie tylko drugi alienowany rodzic. Wymaga się od nas tylko żebyśmy pracowali i płacili alimenty. Nasze uczucia się nie liczą, jesteśmy „niczym” dla systemu. Protest to nasze wołanie o pomoc. O pomoc dla naszych dzieci i dla nas. To wołanie setek tysięcy niewinnych dzieci w Polsce, które cierpią i potrzebują Waszej pomocy.

16 maja 2024 r. w Warszawie Aleje Ujazdowskie, Kancelaria Premiera i M. Sprawiedliwości
Godzina 11:00 Zbiórka Organizatorów przed pomnikiem Marszałka Józefa Piłsudskiego
Godzina 12:00 Rozpoczęcie Protestu przed Kancelarią Premiera
13:00 – Marsz dla Sprawiedliwości
14:00 – Protest przed Ministerstwem Sprawiedliwości + złożenie tablic protestacyjnych.
15:00 – 15:30 Zakończenie Protestu.

Więcej informacji na https://fb.me/e/6ap1NVF8z

"Za niecałą równowartość dwukrotnego „800 plus” matka może uniemożliwiać kontakt z dzieckiem przez jakieś 2 lata. Taki koszt każdy alienator jest w stanie ponieść."

Rozmowa z Konstantym Nolasem, który planuje udział w proteście

Dlaczego postanowił Pan wziąć udział w proteście?

Dlatego, że padłem ofiarą alienacji rodzicielskiej. Alienacja rodzicielska to sytuacja, gdy jedno z rodziców (zazwyczaj jest to matka) niszczy więź emocjonalną dziecka z drugim rodzicem (zazwyczaj ojcem). Wykorzystywane są do tego przeróżne narzędzia i metody manipulacji np. nastawianie dziecka przeciwko drugiemu rodzicowi, uniemożliwianie i utrudnianie kontaktu z drugim rodzicem, przekupywanie dziecka w celu zakłócenia relacji z rodzicem, indukowanie strachu itd.

Dlaczego jeden z rodziców postępuje w ten sposób?

Nie wdając się w rozważania psychologiczne, robią tak, bo mogą. Bo prawo nie przewiduje za takie zachowania żadnych szczególnych sankcji. I to jest clou problemu. Są osoby, które twierdzą, że mamy w Polsce dobre prawo rodzinne. To nieprawda i należy to fałszywe przekonanie obalić na samym początku.

Jednym słowem - w teorii oboje rodziców ma prawa i obowiązki. Natomiast w praktyce, jeżeli tylko rodzic wiodący zechce, to odbierze ci wszystkie prawa - prawo do kontaktu z dzieckiem, prawo do współdecydowania o sprawach dziecka np. o miejscu zamieszkania. Zostaną ci tylko obowiązki, jak płacenie alimentów.

Co można zrobić np. matce, która uniemożliwia lub utrudnia kontakt z dzieckiem?

Można pójść do sądu, a tam czeka nas dwuetapowy proces. Pierwszym etapem jest zagrożenie karą pieniężną alienatorowi. Aby wszcząć pierwsze postępowanie, musimy mieć udokumentowanych kilka nieodbytych kontaktów z dzieckiem, a potem udowodnić w sądzie, że nie odbyły się z winy matki. To wszystko zajmuje czas. Najpierw 3-4 miesiące, gdy kontakty się nie odbywają, potem wniosek do sądu i oczekiwanie na rozprawę, sama rozprawa. To wszystko trwa. Średnio mija jakieś 7-9 miesięcy i przez ten czas nie widzimy dziecka. Nie dość, że więź wygasza się poprzez sam brak kontaktów, to dodatkowo alienator ma czas, żeby odpowiednio nad dzieckiem „pracować” i wpajać mu niechęć do drugiego rodzica. Załóżmy, że wygramy taką sprawę, co wcale nie jest łatwe, ale to jest temat na inny wywiad. Wciąż nie widzimy dziecka, bo alienator zazwyczaj nie przejmuje się tym, że sąd tylko zagroził mu zapłatą kary. Składamy wniosek do sądu w ramach drugiego etapu o nakaz zapłaty za kilka nieodbytych kontaktów. By to zrobić znów muszą minąć kolejne 3-4 miesiące, znów trzeba złożyć wniosek do sądu i czekać na rozprawę. Od pierwszej rozprawy do drugiej mijają zazwyczaj 2 lata. W tym czasie albo w ogóle nie widzimy dziecka albo ten kontakt jest mocno okrojony i okupiony wiecznymi awanturami.

I teraz najlepsze. Załóżmy, że nawet wygramy proces i sąd zasądzi zapłacenie matce 200-250 zł za każde nieodbyte spotkanie. Przy założeniu, że takich kontaktów jest 5, bo tyle trzeba mniej więcej mieć udokumentowanych, aby sąd przyjął wniosek, maksymalna kara dla matki wyniesie 5 razy 250 zł, czyli 1250 zł. Czyli za niecałą równowartość dwukrotnego „800 plus” matka może uniemożliwiać kontakt z dzieckiem przez jakieś 2 lata. Taki koszt każdy alienator jest w stanie ponieść. Co więcej, sądy często umarzają jakąś część tej kwoty, bo matki powołują się na to, że nie mają pieniędzy. Czy takie prawo chroni więzi dziecka z rodzicem? Czy raczej chroni alienatorów? Przecież 1250 zł za 2 lata odcinania kogoś od dziecka to nie jest żadna kara. Już sam fakt podzielenia tego procesu na dwa etapy jest w mojej opinii jakimś kuriozum.

Jakie jeszcze luki prawne mógłby Pan wymienić w tym temacie?

Osobiście doświadczyłem chyba wszystkich możliwych, wyrafinowanych sposobów alienacji rodzicielskiej. Wygrałem wszystkie rozprawy sądowe, a przynajmniej ich nie przegrałem. Miałem 2 różne pozytywne opinie z OZSS, które wskazywały, że córka ma ze mną silną wieź emocjonalną. Mimo to, nie widzę dziecka od 3 lat. Gdyby teraz zbadać poziom tej więzi, to byłaby znikoma. Ja osobiście nie mam żadnych pretensji do sądu. Bo sąd zrobił wszystko, co zgodnie z prawem mógł zrobić, wszystko, co przepisy przewidują w takich sytuacjach. To, co robiła moja była żona, nie jest w ogóle penalizowane. Bo prawo nie przewiduje żadnych sankcji za inne formy alienacji rodzicielskiej niż po prostu uniemożliwianie kontaktów. To, co czasami robią sądy, to zasądzają odbieranie dziecka w obecności kuratora sądowego. Ale za tego kuratora musi zapłacić wnioskodawca, czyli ojciec. Do tego dzieci są zwyczajnie zastraszane, że jeżeli wyjdą na spotkanie z ojcem, to mama będzie niezadowolona. Prawo nie przewiduje żadnych kar za takie postępowanie. A jeśli nie ma kary, to wiadomo, że takie zachowania będą występować. Gdybyśmy nie mieli kar za kradzież, to liczba kradzieży zmalałaby, czy wzrosła? Oczywiście, że by wzrosła. Nie może być inaczej. Jeżeli ludzie mogą postępować niewłaściwie i nic im za to nie grozi, to będą tak robić. To jest proste.

W takim razie proszę powiedzieć, jak Pan sobie wyobraża sankcje za takie postępowania?

Przede wszystkim należy zlikwidować dwuetapowy proces w przypadku uniemożliwiania kontaktów i zastąpić go jednoetapowym. Kara za każde niewykonanie kontaktu powinna być dotkliwa i bezwzględnie wykonalna. Nie 200-300 zł tylko np. 2000 zł za każde nieodbyte spotkanie. Wychodząc od tego, że rodzina i wieź dziecka z rodzicem jest więzią pierwotną, podstawową, najważniejszą w życiu, musimy w sposób stanowczy chronić te więzi.

W dalszym etapie wprowadziłbym do kodeksu rodzinnego pojęcie przemocy emocjonalnej, bo tego w ogóle nie ma. Zachowania alienatorek są bardzo podobne, to jest zamknięty zbiór zachowań. Można je wszystkie wypisać, zdefiniować jako przemoc emocjonalną i alienację. To może być podstawą, a niuanse będzie rozstrzygał sąd.

W przypadku stwierdzenia, że matka dopuściła się alienacji, powinna nastąpić natychmiastowa zmiana opiekuna wiodącego na ojca. To jest logiczne. Skoro matka stosuje wobec dziecka przemoc, bo alienacja rodzicielska to przemoc, to należy dziecko matce odebrać i dać pod opiekę ojcu. Jeżeli dziecko jest zmuszane do brania czynnego udziału w awanturach, to takie działanie jest w sposób oczywisty destrukcyjne dla dziecka. I opiekę powinien wtedy przejąć drugi rodzic. Wtedy mielibyśmy realną ochronę dzieci i obie strony byłyby żywo zainteresowane, żeby się dogadywać i nie posuwać się do przemocowych zachowań. Kary za alienację rodzicielską powinny być surowe. Ale najpierw trzeba w ogóle wprowadzić to pojęcie do przepisów.

Co stoi na przeszkodzie do wprowadzenia tych zmian?

Przede wszystkim skostniały system prawny, oskarżenia o mizoginizm różnych środowisk, to, że władza nie jest zainteresowana takimi zmianami, bo większość wyborców to kobiety i nie chcą stracić ich głosu. Również wielu ojców zachowuje się ostrożnie, bo mają sprawy w toku, zależy im na dzieciach i nie chcą, by przedstawiono ich jak ekstremistów. Rozumiem to, bo sam tak myślałem. Bałem się i dlatego działałem ostrożnie. To nic nie dało.

Trzeba sobie zdać sprawę, że wszystkie działania alienatorów są tak ustawione, żeby zaszachować alienowanego rodzica. Wytworzyć takie wrażenie, że co by nie zrobił, to będzie to źle widziane w sądzie.

Należy też sobie uczciwie powiedzieć, że w sądach rodzinnych pracują głównie kobiety. Które często w naturalny sposób bardziej solidaryzują się z innymi kobietami, czyli z matkami. Dobrze byłoby wprowadzić parytety w tych sądach. Skoro mamy je w Sejmie, to dlaczego nie miałoby ich być w sądach?

Ale tu dotykamy innego problemu - liczba samych sędziów rodzinnych jest zdecydowanie za mała. W jednym mieście wojewódzkim taki sędzia może mieć nawet 400 spraw w toku. Jak przy takiej ilości spraw można właściwie przyjrzeć się problemowi? I nie należy za to winić sędziów, tylko system. Miesięcznie spływa do sądu rejonowego ok. 800 - 1000 spraw rodzinnych. A sędziów w 50-tysięcznym powiecie jest 4. Jak sąd ma nie być przeładowany w takich sytuacjach? A jeżeli nie sędziowie, to należy choćby zwiększyć liczbę asystentów dla sędziów.

Chciałby Pan coś jeszcze dodać?

Tak. Relacja dziecka z rodzicem jest najważniejszą relacją, która daje siłę i energię na całe życie. Nie da się tego nadrobić w dorosłym życiu. Alienowane dzieci zazwyczaj dorastają z raną i deficytami emocjonalnymi. W dorosłym życiu szukają siebie i wewnętrznego spokoju.

Te więzi tworzą zdrowego, stabilnego człowieka, a co za tym idzie, silne społeczeństwo złożone z takich ludzi. Rolą państwa powinno być stanie na straży tych więzi jako dbanie o podstawową komórkę społeczną i ochronę dzieci. Absolutnie jedynym sposobem na poradzenie sobie ze zjawiskiem alienacji jest zmiana prawa i zaostrzenie przepisów dla ludzi, którzy niszczą więź dziecka z drugim rodzicem. Zjawisko alienacji rodzicielskiej nie jest czymś marginalnym. Nie dysponuję statystykami, ale rozmawiając z bardzo wieloma ludźmi, którzy mają dzieci i się rozstali, szacuję to na minimum 70 proc. wszystkich przypadków. W Polsce mamy prawie 2 mln samotnych matek. No to można sobie policzyć jak dużej ilości dzieci dotyczy to zjawisko.

Zapraszam na protest rodziców 16 maja o godzinie 12:00 w Warszawie. Bądźmy razem i zawalczmy o nasze dzieci!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: 16 maja w Warszawie rodzice będą domagać się sprawiedliwości dla siebie i swoich dzieci - Dziennik Bałtycki